ROZDZIAŁ XVII
Poranek. Pogoda dziś nie
dopisywała. Chmury zasłaniały słońce i chyba zanosiło się na deszcz. Miranda
wstała wcześnie rano, zapakowała ostatnie rzeczy do kartonów ponieważ już
dzisiaj wprowadza się do swojego nowego domu. Dziewczyna spędziła ostatnią noc w
domu Gilbertów. Usiadła na łóżku, otworzyła duży, czerwony ze złotym sercem i
żółtą wstążką pamiętnik i napisała.
Drogi pamiętniczku!
Z Eleną dogaduję się coraz lepiej co nie zmienia faktu że
widok Damona sprawia mi ból. Straciłam go na własne życzenie. Pozwoliłam mu
odejść... ale z drugiej strony ze mną byłby nieszczęśliwy. Wszystkim dookoła
się układa. Caroline po rozstaniu z Tylerem znalazła szczęście z Klausem.
Bonnie jest coraz potężniejsza. Zauważyłam że coraz więcej czasu spędza z
Jeremym , Nie wygląda to na zwykłą przyjaźń. Tak mi się wydaję. Stefan po tym
wszystkim spotyka się z Sarą. Matt podróżuje se swoją świeżo upieczoną żoną po
Europie. A Aprill... Aprill jest w ciąży. Tylko z kim? Nie wiedziałam że z kimś jest. Ja ... dzisiaj zapakowałam
ostatnie kartony. Mark ma przyjechać i pomóc mi zawieść je do mojego nowego
domu. Nie sądziłam że wyjdzie aż tak piękny . Robotnicy się spisali. Na
szczęście nie będę widywała już tak często Damona z Eleną .
Dziewczynę z transu nad
rozmyślaniem o swoim życiu wyrwał dźwięk telefonu. Ktoś do niej dzwoni. To
Mark. Nastolatka odebrała.
-Hej – przywitała się z
promiennym uśmiechem który zdobił jej twarz.
-Hej.. jest problem, bo nie
mogę przyjechać dziś do ciebie. Naprawdę
przepraszam, ale coś mi wypadło. – Mężczyzna zakłopotany wytłumaczył
się Mirandzie.
-Aha.. – ciężko westchnęła.
Uśmiech znikł jej z twarzy. Usiadła.- Dobrze nie ma sprawy. Poproszę...- i
w tej chwili nie wiedziała kogo poprosi
o pomoc.- ktoś na pewno mi pomoże , a jak nie to najwyżej sama dam radę . Mam trochę siły.
- Na pewno ?- chłopak dalej
dążył. Chciał się jakoś zrekompensować i zaproponował że kogoś wynajmę.
- Nie, daj spokój . Sama
dam sobie radę . Muszę już kończyć więc do zobaczenia jutro w Grillu.
- No dobrze. To pa .
Buziaki
- Pa – Rozłączyła się. Nie
ukrywała że liczyła na niego. Była zawiedziona ale Mark miał dobre chęci więc
nie mogła być na niego zła.
Z trudem zapakowała kilka
kartonów. Kilka dni wcześniej zakupiła wazony, figurki, kwiaty, lampy ...
takie dekoracyjne rzeczy , więc taki jeden karto ważył sporo. Kiedy już
dojechała na Lincoln Street nie musiała martwić się już nimi. Robotnicy z
łatwością rozładowali jej granatowego Mustanga i wnieśli je do środka. Miranda
miała dużą wyobraźnie jeżeli chodzi o projektowanie dlatego też nie miała
problemów z urządzeniem swojego kąta. Sypialnie pomalowała na kolor pistacjowy a
pokój dzienny na lawendowy. Kuchnie zdobiła morska błękit a łazienkę świeża
limonka. Całość wraz z dodatkami komponowała się świetnie. Następną noc będzie
mogła już spędzić tutaj. Miranda miała dzisiaj wolne a akurat Elena była
jeszcze w szkole więc by uniknąć nie potrzebnych pożegnań w związku z
przeprowadzką postanowiła jak najszybciej udać się do rodzinnego domu
Gilbertów. Miranda postanowiła wziąć swoje ostatnie ubrania , laptopa i inne
drobiazgi a także zostawić Jeremiemu
klucze od domu. Niestety nie było go. Pewnie był z Bonnie. Miranda zapakowała
torbę z ubraniami i zaczekała przed domem aż ktoś się pojawi. Ku jej oczom
pojawił się czarny samochód. Dobrze go znała. To był Damon. Zaparkował koło
niej. Oparł się o jej Mustanga i powiedział.
- Czekasz na kogoś ?
- Jak widać – chłodnym
głosem odpowiedziała
- Unikasz mnie –
kontynuował. Zrobił myślącą twarz.
- Wydaje ci się - Nadal nie pokazywała żadnych emocji.
- Chodzi ci o tego kolesia
, tak ?
- Nie przejmuj się tak –
spojrzała na niego z litością – A ten koleś ma imię. – Teraz na jej twarzy
pojawił się grymas
- Mark – Spojrzał na
Mirandę.
- Tak Mark.Wiesz kiedy
będzie Elena ?- wolała zapytać niż czekać i odpowiadać na jego głupie pytania.
- Nie wiem , ale ja mogę
pomóc.- Uśmiechnął się. Wiedział jak na nią zadziałać. Ona też uśmiechnęła się
sama do siebie.
- Nie sądzę , muszę oddać
Elenie klucze. Nie będą już mi potrzebne .
- A jednak się wyprowadzasz
. Lincoln Street tak? – zapytał
- Tak to już dziś . Dobrą
masz pamięć .
- Hello jestem wampirem. Co
to dla mnie , zresztą to ulicę dalej ode mnie ... przypadek ?
- Jeżeli chodzi ci o to czy
specjalnie wybudowałam dom nie daleko ciebie to odpowiedź brzmi nie. Nie znałam
cię wtedy.
- heh wiem przecież ... hmm
ale są i plusy .... będę miał blisko kompana do picia. Mam siedemnastowiecznego Bourbona , to może wpadniesz dziś wieczorem ? – zaproponował Damon .
- To nie jest dobry pomysł
– Miranda nie wiedziała co powiedzieć. Bardzo chciała tam pojechać ale duma jej
nie pozwalała – Jutro idę do pracy .- Zasłaniała się obowiązkami
- Wiesz gdzie mieszkam,
będę czekać.
Miranda uśmiechnęła się
lekko , wsiadła do samochodu i pojechała w kierunku Lincoln street.Ekscytacja
przed nocą w własnym domu była tak duża że zajęła jej kilka godzin . Już szósta
wieczorem. Miranda coraz poważniej myślała nad propozycją Damona. Mimo wszystko
ciągnęło ją do niego. Dziewczyna jednak postanowiła pojechać do niego. Będąc już
pod drzwiami Salvatorów chciała zapukać ale szybko zmieniła zdanie . Odwróciła
się na pięcie . Nie zdążyła nawet dojść do samochodu a przed nią ukazał się
starszy Salvatore. Miał na sobie czarną koszulę która była całkowicie rozpięta.
Światła z tarasu idealnie podkreślały jego idealnie umięśniony brzuch..
Wyglądał bosko. Widać też było że wypił coś wcześniej.
- Gdzie idziesz ? chyba się
nie rozmyśliłaś ?- zapytał
- Nie .- odpowiedziała.-
widzę że już zacząłeś - powiedziała
odgarniając swoje błyszczące kręcone włosy. Specjalnie je podkręciła, bo wie że Damon ma do nich
słabość.
- Myślałem że już nie
przyjdziesz...- podszedł bliżej Mirandy , spojrzała głęboko w jego niebieskie
oczy. – Twoje serce.- powiedział
- Co ? – zapytała. Serce
waliło jej jak szalone . Zawsze tal się działo gdy tylko był blisko jej.
- Wali jak diabli.
Faktycznie . Z każdym jego
słowem . Z każdym krokiem bliżej , z każdym gestem zawsze wtedy kiedy są sami serce jej bije
coraz szybciej. Jej oddechy były coraz to głębsze i dłuższe. Damon to zauważył.
Przybliżył się . Bała się że dojdzie do
czegoś czego by później żałowała. Chociaż sama nie wiedziała .... w końcu za
szczęście się nie żałuje .
- Co ty wyprawiasz ? – była
zdenerwowana .
- Jeszcze nic , ale ... –
zbliżył się bliżej. Ich usta dzieliły niecałe 5 centymetrów . Dziewczynie zrobiło
się gorącą . Puls był coraz większy.
- Dobrze bo nic się nie
wydarzy – zapewniła go przerywając mu zdanie. Odsunęła się.
- Coś nie tak ? – dotknął
jej dłoni. Czuła że krew płynie coraz szybciej.
- Masz rację . Rozmyśliłam
się .
Zauważyła Stefana więc
szybko się przywitała .
- Hej Stefan. Co u ciebie?
– zapytała.
- Hej dobrze a u ciebie ? –
i on zapytał.
- No jak widać ... u mnie
po staremu. Musze już niestety wracać. Dobranoc wam. – ironicznie się
uśmiechnęła.
Miranda odjechała a Stefan
urządził bratu rozmowę.
- Co ty wyprawiasz ,
Damonie ? Masz dziewczynę!
- nie rozumiem o co ci
chodzi braciszku – udawał głupca.
-Zawsze ci zależało na
Elenie. Nie jesteśmy już razem ale nie pozwolę jej skrzywdzić . – Stefan
spoważniał – Przestań ją podrywać! To jej przyjaciółka . Pomyślałeś co ona
poczuje ?
- A pytałeś kiedyś co ja
czuje, Stefan? Nigdy cię to nie interesowało. – z wyrzutami powiedział.
- To powiedz co czujesz ...
– Młodszy brat zmartwił się
- Sam nie wiem –
westchnął.- Kocham Elenę, ale gdy widzę Mirandę mam wrażenie że świat się
zmienia . Nie wiem co robić ... ale po co ja ci to w ogóle mówię ?! – zwątpił.
- Bo zależy mi na tobie . Z
resztą rób co chcesz , byle byś był szczęśliwy, Damonie
- Dzięki za wszystko –
Podziękował .
Stefan mimo że jest młodszy
martwi się o brata. Czasami walczą ze sobą ale na końcu i tak umarliby za
siebie.
Damon po dzisiejszej
niezręcznej sytuacji chcę naprawić stosunki z Mirandą . Wysłał jej SMS’a .
Zapomnij o tym co się stało. Wpadnij o 8 wieczorem z Markiem
do Eleny. Taka podwójna randka. Nie myśl o odmowie . Zależy nam na tym . Damon
xoxoxo
Miranda dopiero rano
odczytała wiadomość. Wstała z łóżka bo była już siódma rano a na dziewiątą musi
być w Grillu. Zadzwoniła do Marka . Omówiła szczegóły związane z wieczorem u
Eleny. Ubrała się , zrobiła szybki make up , włosy i wyszła . Praca w Grillu
pochłaniała czas jak gąbka wodę. Czas leciał nieubłaganie. W tym czasie
Caroline pojechała z wizytą do Aprill. Caroline wzięła przyszłą mamę na zakupy
. Nie zakupy były celem ale wyciągnięcie z Aprill tego kto jest ojcem jej
dziecka. Lecz mimo prób niczego się od niej nie dowiedziała. Chciała nawet ją
zahipnotyzować ale stwierdziła że to byłoby nie fair. To prywatna sprawa i
gdyby Aprill chciała jej to powiedzieć na pewno by to zrobiła.W Grillu . Już dochodzi w pół do
ósmej. Na Mirandę czekał już Mark. Kiedy wskazówki zegara wybiły 19:45
dziewczyna wyszła z facetem i pojechali wprost do Gilbertów. Mimo obaw Mirandy
kolacja przemijała spokojnie.
Oczami Mirandy.
Szczerze? Myślałam że
będzie gorzej a nie jest aż tak źle. Widać że Elenie spodobał się Mark.
Polubiła go. To dobrze ze go akceptuje. Tylko on wtedy trzymał mnie na ziemi .
Pokazując Damonowi że Mark jest dla mnie ważny trzymałam go bardzo mocno .
Nagle na nodze poczułam miły dotyk dłoni. Ale chwila ? ... Mark siedzi po
mojej lewej stronie a ręka jest na moim prawym kolanie . Spojrzałam w prawo (
Na Damona ) . Ten uśmiechnął się i puścił mi oczko. Nie wiedziałam robić . to
było nawet przyjemne. Wsunęłam prawą dłoń pod stół i delikatnie dotykałam jego
dłoni. Głaskałam ją. Czułam się dobrze . W jednej chwili straciłam całą
kontrolę. Po co ja odwzajemniłam ten dotyk. Przecież Mark a co najgorsze Elena
mogła nas nakryć. Musiałam to przerwać, powiedziałam że idę do łazienki.
Zauważyłam że ktoś idzie za mną . To był Damon. Była okazja więc musieliśmy
pogadać.
- Co ty robisz ?
Zwariowałeś? Mogli coś zauważyć! – powiedziałam z pretensjami szeptem tak aby
nikt nas nie usłyszał.
- Ty też nie jesteś święta,
podobało ci się .- Był zadowolony że dopiął swego.
- I co z tego ? to w ogóle
nie powinno się wydarzyć!
- Dlaczego ?
- Bo my nie możemy być ze
sobą.... – zwątpiłam.
Damon podszedł i moje
wargi. Pocałunek który przed chwilą złożył na moich ustach był delikatny,
słodki a zarazem był tym czego potrzebowałam.
- Dlaczego to zrobiłeś?
Przecież kochasz Elenę... tak ?- zapytałam bo już nie ogarniałam jego uczuć .
- Tak , kocham ją , ale to
w tobie jestem zakochany.
- Ja w tobie też, ale muszę
być rozsądna , Damonie.
-Nie całuj mnie więcej i nie flirtuj już ze mną. - dodała
Wróciłam do stołu. Przez resztę wieczoru tylko Damon błądził
w myślach. Chyba myślał o tym co mu powiedziałam. Po kilku butelkach wina
wróciłam pieszo do domu . Spacer dobrze mi zrobił . Mogłam pomyśleć. Będąc już
w domu wskoczyłam w pidżamkę i poszłam spać.
Damon bardzo często zmienia zdanie. Kocha Elene,ale nie jest w niej zakochany. Szkoda bo bardzo im kibicowałam:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;*
Damon raz kocha Elke a raz Mirande... Kurde no zaczynam mieć wrażenie że tutaj jest podobnie jak w serialu tylko zamiast niezdecydowanej elki jest niezdecydowany Damon a zamiast stefka i damona walczących o elkę jest elka i miranda walczące o damona o.O
OdpowiedzUsuńhttp://historiadamaris152.blogspot.com/
hej chciałam tylko powiedzieć że u mnie nn ;*
OdpowiedzUsuńhttp://historiadamaris152.blogspot.com/
Wow podoba mi się coraz bardziej twój blog !! Polubiłam Damona i Mirandę , pasują do siebie . Mam nadzieje że on teraz nie pójdzie do Eleny . Czekam na nową notkę , pozdrawiam twoje http://thevampirediaresdelena.bloog.pl
OdpowiedzUsuń