:)

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział XXIII



Witam was kochani z powrotem. Minął miesiąc od ostatniego rozdziału. Wiem dobrze że czekaliście na nowy rozdział z niecierpliwością co wywnioskowałam po komentarzach. Wiem również że czekaliście na to czy Elena powie Damonowi „tak„ czy też „nie„. Mam nadzieje że nowy rozdział wam się spodoba. Licze także na wasze komentarze. Pozytywne czy nawet negatywne bardzo mnie motywują. A więc życzę wam miłej lektórki i licze na komentarz :)


Rozdział XXIII


- A więc ?- zapytał . - wyjdziesz za mnie ?.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech. Spojrzała mu w oczy i powiedziała :
- nie. - lekko kiwając głową.
 Wyciągnęła rękę i dotknęła jego twarzy. - Przepraszam - dodała. Uniosła suknię, odwróciła wzrok i wyszła z sali.

Przyjaciele byli w szoku, kiedy dowiedzieli się o jej decyzji. Stefan podszedł do patrzącego przed siebie brata.
- Wszystko okej ? - zapytał. Kochał Elenę ale nie cieszył się z odmowy. Chciał by brat był w końcu szczęśliwy.

- Idźcie wszyscy do piekła i dajcie mi święty spokój - oburzony odburknął.
Bennett i Forbes natychmiast wybiegły za przyjaciółką. Elena siedziała przed wejściem.

- Odwioze cię do domu. - zaproponowała Caroline. Brunetka zaś płakała i nie potrafiąc wykrztusić z siebie słowa przytaknęła głową po czym udała się w kierunku czarnego mercedesa młodej Forbes.

Następny dzień. Elena siedzi w kuchni z przyjaciółkami pijąc kawę. Co chwile zerkała na telefon.
- Zadzwoń do niego - powiedziała Bennett.

- myślisz że powinnam ?

- myślę że coś cię gryzie . Więc zrób co uważasz za stosowne.

Gilbertówna bez wahania chwyciła za swojego iphone’a i „wykręciła„ numer do starszego Salvatore’a.
- nie odbiera - żuciła telefon na blat. - nienawidzi mnie - zrobiła smutną minę.

- nie prawda. On cie kocha. Ciebie nie da się nienawidzić - z uśmiechem powiedziała blondynka.

- Czuje sie strasznie... podle. Kocham go ale.. - nie dokończyła bo Car weszła jej w słowo.

- Jesteś za młoda ... jak każda z nas.

- nie Car. To nie o to chodzi ... Jeremmy ma dopiero siedemnaście lat.... ja ... nie mogę go zostawić - ciężko westchnęła.- a dobrze wiemy że prędzej czy później stanę się jedną z nich.

Nagłą ciszę przerwało stukanie do drzwi. Elena cała w myślach nie usłyszała pukania. Do domu wszedł Stefan.
- To nie jest najlepszy moment , Stefan - Bonnie stanęła przed Salvatorem. Elena słysząc że to drugi z braci , wróciła na ziemie.

- Coś się stało ? - zapytała . Wampir miał nieciekawą minę.

- Damon ...... - wydusił tylko to. Nie był w stanie więcej powiedzieć.

- słyszycie ? - wtrąciła się Caroline - Ktoś jest na górze....

- Może to Damon - Gilbertówna natychmiast pobiegła w kierunku schodów. Caroline i Bonnie przeszukały pokój Jera lecz Elena i Stefan od razu popędzili do pokoju brunetki. Dziewczyna zauważyła na poduszce czerwoną różę i kopertę. W jej głowie chodziło wiele myśli, ale miała nadzieje że to jakiś odezw od jej ukochanego. Usiadła na łóżku, chwyciła różę po czym wdychając zapach tego kwiata przymykała powieki. Trzymając kopertę zastanawiała się co w niej jest. W końcu rozerwała jej róg i wyciągnęła kartkę. To był list :


Eleno
Czekałem na Ciebie półtora wieku. Jesteś dla mnie najważniejsza. Rozumiem że nie jesteś gotowa na małżeństwo. Nie jestem zły. Wyjeżdżam Muszę sobie to wszystko poukładać. Pamiętaj że Cię kocham i zawszę będę. Jeżeli będziesz gotowa to przyjedź do mnie.
                                                                                                                xoxoxo Damon

Dziewczyna siedziała jak rzeźba. Nie ruszała się. Zupełnie jak Damon dzień wcześniej. Przeczytała zawartość listu a mimo to nadal wlepiała w niego swoje brązowe oczy. W kopercie było coś jeszcze. Elena wyciągneła z niej srebną bransoletkę. Była bardzo delikatna i bardzo pasowała do niej. Miała przywieszone serce z wygrawerowanymi inicjałami D+E co zapewnie oznaczało Damon + Elena. Elena uśmiechnęła się sama do siebie. Stefan domyślił się że jego ukochana wie o wyjeździe jego brata. Była nieobecna. Smutna, zszokowana.
- Wiedziałeś ? - zapytała Elka. Ten tylko kiwnął głową na znak przytaknięcia. Dziewczyna wstała i wyciągnęła z pod łóżka granatową torbę na ramię i zaczęła się pakować.

- Co robisz?! - Do pokoju wpadły zszokowane widokiem pakującej się przyjaciółki Bonnie i Caroline.

- Jadę do niego - odpowiedziała dziewczynom idąc do łazienki po przybory toaletowe.
- Jesteś pewna ? - zadała pytanie Caroline lecz nie dostała odpowiedzi. - Podrzucić cię? -  dalej kontynuowała.
- Nie Caroline, Dziękuje. Mam tylko prośbę. Wpadnijcie czasami do Jera. Musi być pod opieką. Nie wiem kiedy wrócę. - Spojrzała pytająco na dziewczyny. - Mogę na was liczyć ? - zapytała.
- Jasne. Nie ma sprawy. ....w takim razie... - Caroline spojrzała na Bonnie i dodała - my już musimy uciekać. Robi się już prawie noc a nie chcę po ciemku wracać. Uważaj na siebie i daj znać jak dojedziesz. Gdziekolwiek jedziesz - Blondynka wywróciła oczami.
- Obiecuje. Pa - odkiwnęła na pożegnanie i wróciła do pakowania.
- Wiesz gdzie on jest ? - zapytał Stefan
- Tak - Dziewczyna ma refleks. W 5 minut spakowała się.
- dlaczego tam jedziesz ? Może tak właśnie miało być, Eleno - Podszedł do niej bliżej - Nie bez powodu mu odmówiłaś...
- Na co ty liczysz Stefan ? Ja go kocham 
- A ja ciebie ...
- Stefan .. nie utrudniaj mi tego ... ja .. nie chce do tego wracać.. - wzięła głęboki oddech.
- Dlaczego? Minęło tyle czasu a ty nadal zasłaniasz się wypadkiem.!
Elena spuściła głowę. Stefan przegiął. Minęły nie całe dwa lata a to nagle jest drażliwy temat dla sieroty.
- Nie zasłaniam się  ... Ja po prostu nie chce wracać do tych chwil. Czas leci a ja musze wraz z nim iść na przód.
- Z Damonem...
 - Spojrzał jej głęboko w oczy. Czuł do niej żal. - A co ze mną nie tak, huh? 
- Chcesz prawdy ? Teraz ?
- Tak. Nigdzie mi się nie śpieszy.
- Uwielbiam te czasy.. Miałam całą szczęśliwą rodzinę w komplecie. Na dodatek miałam wspaniałego chłopaka. Nie musiałam się martwić o swoich bliskich. Nie znałam tego świata. .... Po wypadku wszystko się zmeniło. Ja się zmieniłam Stefanie. Musiałam wydorośleć. Wspieraliście mnie ale to przy Damonie zapomniałam o tym wszystkim. Cały czas powtarzałeś mi że wszystko będzie dobrze... ale oboje dobrze wiemy że czas nie leczy ran ... nie zabiera pustki bo bliskich... tylko to zagłusza....Potem musiałam się oswoić z waszą naturą i to dlaczego przez cały czas mnie okłamywaliście.....to że  ty mnie okłamywałeś. - Stefan stał osłupiały. I w duchu stwierdził że wolał nie znać prawdy.- Na siłe wracałeś do tych chwil.... beztroskich chwil..
- Dziwisz się ? - wtrącił się jej -  Chciałem cię odzyskać! Chciałem ci przypomnieć jak było nam dobrze .... !!! Pamiętasz te chwile, prawda ?!
- I znowu to robisz - powiedziała tak cicho że jakby do siebie, ale Stefan usłyszał ją.
- co ? - zapytał.
- Stefan te czasy nie należały tylko do nas. Wszystko było inne. Caroline była zwykłą dziewczyną , zupełnie jak Bonnie. Tyler był tylko zapatrzonym w siebie sportowcem a Matt nie wiązał się z pierwotną wampirzycą.... Wszystko inne ... bez nadprzyrodzonych istot. 
- Eleno....
- Pożegnałam tamtą Elenę. Stefan zrozum... tamta dziewczyna odeszła i czas się z tym pogodzić. - Podeszła do niego jeszcze bliżej i szczerze powiedziała mu prosto w oczy. - Bardzo cię kochałam i może to uczucie gdzieś głęboko we mnie jest ale teraz moje serce należy do niego. Do niego jade.... bo go kocham.
Stefan po tej prawdy której tak pragnął nie był w stanie otworzyć ust. Elena chwyciła więc torbę, kluczyki i wyszła pozostawiając swojego byłego w jej domu. W drodze do samochodu spotkała brata.
- O hej Jerr.. Muszę pojechać w jedno miejsce. Dziewczyny będą do ciebie wpadać. A i jesze jedno : żadnych imprez.
- Luzik.... Elena ...?
- Tak - Elena właśnie włożyła torbę na tylne siedzenia.
- Mam nadzieje że nie powiedziałaś „nie„ ze względu na mnie ? - Siostra nic nie powiedziała. - Eleno. Ja sobie poradzę. Z resztą małżeństwo nie zoobowiązuje cię do wyprowadzki z miasta. A dobrze wiem że zawsze o tym marzyłaś. Jestem szczęśliwy kiedy i ty jesteś szczęśliwa. Nie lubie go ale go kochasz i ... - Elena przytuliła natychmiast brata. Te słowa dały jej tylko potwierdzenie że dobrze robi jadąc do niego.
- Dziękuje. Kocham cię
- Ja ciebie też. - Odsunął się od drobnej brunetki. - Jedź już i uważaj na siebie 
I tak się stało. Elena pojechała do Pennsylvani gdzie to pierwszy raz wyznała Damonowi miłość. To właśnie tam została wykonana bransoletka na znak ich miłości.
Tym czasem Stefan był w drodze do Grilla a Caroline i Bonnie jechały do domu Forbes. Bennettówna kilka dni wcześniej zostawiła tam swoje ulubione jeansy. Przed domem.
- Mama w domu ? - zapytała sama siebie Forbes gdy zauważyła na podjeździe auto jej mamy. Spojrzała na przyjaciółkę zdziwionym wzrokiem.
- może wcześniej wróciła ... - odpowiedziała Bonnie.
- może... - w tle słychać było charakterystyczny dźwięk zamykających się drzwi samochodu. Licealistki spokojnie szły ku wejściu. Jeszcze większe zdziwienie wywołało brak jakiegokolwiek palącego się światła. Car, była troszkę poddenerwowana. Bała się że coś mogło się stać. Jej mama jest nocnym markiem więc na pewno nie poszłaby spać przed jedenastą. Gdy tylko blondynka otworzyła drzwi od razu zapaliła najbliższe światło. To co zauważyło zaskoczyło ją. I nie tylko ją. Jej matkę również. Liz gdy tylko zauwżyła zapalające się światło, odepchnęła od siebie  jakiegoś faceta. Całowali się .... bardzo namiętnie .
- Kochanie ty już w domu? Miałaś wrócić rano...- Matce było bardzo wstyd że córka nakryła ją całującą się z facetem.
- Dobry wieczór - Powiedziała Bonnie. Car uśmiechła się. Nie odpowiedziała matce na pytanie bo była w szoku, ale nie była zła. Tajemniczy facet był bardzo czerwony. Pewnie się zawstydził. Jest wysoki, szczupły, miał brązowe włosy i lekki zarost. Mogł mieć około czterdziestu lat. W każdym razie na pewno po trzydziestce. Dość szybko zapinał guziki czarnej koszuli które to pewnie Liz odpieła. To nowa sytuacja dla obu pań. Matki jak i córki. Mężczyzna chwycił kurtkę i wymienił ciepłe spojrzenia z szeryf i szedł do wyjścia które zagrodziła mu wampirzyca.
- Nie musisz wychodzić. Serio. Ja tylko na chwilę - podała mu rękę - Jestem Caroline a to jest moja przyjaciółka Bonnie - Mężczyzna uścisnął jej dłoń.
- Patrick, miło mi. Liz dużo opowiadała o tobie. Ja niestety i tak muszę już lecieć. Dozobaczenia.- Odwrócił się do Elizabeth i posłał jej piękny uśmiech i wyszedł. Matka również go odwzajemniła.
- Kto to był ? - powiedziała Car do swojej matki. Uśmiech nie zchodził jej z twarzy. Natomiast Bonnie milczała. 
- Patrick... - jej mama wyglądałał jak zakochana. Oczy jej błłyszczały jak u zakochanej nastolatki. - A jak na balu ... ? Opowiadajcie!
- Dobrze. Damon oświadczył się Elenie, wiesz ?
- Serio ? To super .! Zawsze go lubiłam . I jak ? Zgodziła się ? - Szeryf starała się zmienić temat.
-  Nie, ale bardziej interesuje mnie to co właśnie zobaczyłam- położyła klucze od domu na szklanym stoliku z kwiatami i usiadła obok na krześle. - Mów. Mam czas. Z resztą wiesz że mogeż tak wiecznie. To jak ? powiesz mi skąd go znasz ? - uśmiechnęła się intrygująco na matkę.
- kolega z pracy... - niechętnie powiedziała.
- I ??? to wszystko ??? Jak długo jesteście razem ?- wampirzyca nadal kontynuowała przesłuchanie.
- Caroline.!!! nie będę ci się z niczego tłumaczyć! - Wzrok córki był na tyle przekonujący że w końcu Liz się przełamała. - Okej... z 4 miesiące .. ale nie mów nic Ojcu okej ? nie chce słuchać jego docinek a zwłaszcza rad miłosnych.
- nie ma sprawy - dziewczyna podeszła do swojej rodzicielki i pocałowała ją w polik - Zaproś go jutro na obiad. Przyjdę z Klausem - Zaproponowała z uśmiechem na twarzy.
- Z Klausem ?
- Mamo! Musisz go w końcu zaakceptować. Poznacie się bliżej. Z resztą chcę poznać Patricka.
- Dobrze.. - kiedy tylko młoda wampirzyca usłyszała zgodę od razu przytuliła swoją mamę i poszła do pokoju szukać jeansów Bonnie. Kiedy już je oddała czarownicy, odwiozła ją do domu.
W tym czasie Stefan już nieźle wstawiony wraca pieszo po pustych ulicach Mystic Falls z Grilla. Zatrzymał się. Miał wrażenie że ktoś za nim stoi. Obrócił się. Nikogo nie było. Ponownie obrócił się lecz tym razem w przeciwnym kierunku. Zobaczył postać. To była MIRANDA! Wystraszył się. Przecież ona nie żyje.
- Walcz o nią - powiedziała - zawsze wam kibicowałam.
- Jak ty.... dlaczego cię widzę? ....- był zszokowany. 
- Powiedzmy że mam tu misję do wypełnienia...
- Misja ??? - zrobił kwaśną minę - Damon ? - dodał
- W końcu go kocham i ... zasługuje na szczęście.
- Czy tylko ja cię widzę.
- Sama nie wiem..
- Czekaj ... jeżeli chcesz żeby Damon był z Eleną to dlaczego każesz mi walczyć? nie rozumiem ... albo jestem zbyt pijany.
- ja po prostu chcę by był szczęśliwy. Nie z Eleną. Jak widzę jak on ją dotyka to ... to sprawia mi ból ... - Podeszła bliżej - Pomogę cie, jeżeli ty zrobisz to samo
- co ?
-  Bonnie musi mnie przywrócić do życia. Jeżeli jej się uda obiecuje że Damon już nigdy się do niej nie zbliży.
- Co masz na myśli ? Chyba nie chcesz go ...
- Nie . Nie zabije wampira - zaśmiała się - Nie dałabym rady . Mam lepsze metody
- no nie wiem Miranda... Nie mogę mu tego zrobić. To mój brat.
- Błagam.. - spojrzała na niego. Stefan na chwilę przymknął oczy. Kiedy tylko je całkiem otworzył zamiast Mirandy stała Lexi. Spojrzała mu głęboko w oczy.
- Przywróć mnie ... Przyjacielu. - wampir przetarł swoje zielone oczy. Jej już nie było. Usłyszał tylko cichy szept Lexi „ Jesteś mi to winien „


Obserwatorzy