:)

środa, 7 maja 2014

Rozdział XXXVIII

Oczami Eleny :
Dzisiaj kończę 21 urodziny. Mam nadzieje że to nie kolejny nudny dzień . Minął tydzień odkąd Bonnie i Damon mnie znaleźli. Ciesze się lecz w towarzystwie pierwotnego było jakoś inaczej. Może nie weselej bo Damon i Kol sarkastyczne poczucie humoru mają opanowane do perfekcji ale jakoś dziwnie lepiej. Teraz już prawie wszyscy wiedzą o nadnaturalnej Elenie. W sumie pora coś zmienić. To nie mogą być kolejne nudne urodziny. Nie tym razem. Jestem wampirem. Powinnam się bawić i cieszyć życiem.

Wstałam z łóżka, weszłam pod prysznic i ubrałam się a włosy związałam w kucyk. Delikatnie musnęłam usta szminką a na oczy nałożyłam czarny eyeliner. 
"Wszystkiego Najlepszego, Elena" - szepnęłam sama do siebie.

                                                                              *  *  *

Do sypialni pierwotnej hybrydy wparowała Caroline. Widać było że jest zła bo cały czas mówiła coś pod nosem. Chodziła w tą i we w tę stronę poszukując czegoś.
- Kochanie? widziałeś mój kolczyk ? Byłam pewna że go tu zostawiłam. - zapytała Forbes.
- Na komodzie leży.
- Dziękuje - dziewczyna podeszła bliżej by ucałować ukochanego. - dawaj buziaka i lecę bo się spóźnię - uśmiechnęła się.
- Odpuść sobie dzisiaj. Zostaniemy w łóżku. Ty i ja . Proszę - zrobił maślane oczka.
- Kochanie, dziś są urodziny Eleny nie pamiętasz ? Muszę tam być. Te bilety schodzą jak świeże bułeczki. Jak nie wyjdę teraz to nie załapię się na VIP'owskie miejsca. - stwierdziła podenerwowana blondynka.
- Mówisz o tych biletach ? - machnął jej przed oczyma z uśmiechem na twarzy.
- Ale jak to zrobiłeś? - zapytała z niedowierzaniem. - Przecież dopiero dzisiaj miały wejść do sprzedaży.
- Gdyby każdy był tak uczciwy jak ty, świat byłby piękniejszy. - dodał.
- Ukradłeś ? - podeszła z rozczarowaniem w głosie. 
- Oj tam od razu ukradłem. - zaśmiał się - Proszę, 3 bilety + wejściówki VIP'owskie za kulisy koncertu Ellie
- Jesteś kochany! - pisnęła z radości Caroline. - Dziękuje - powiedziała po czym wpiła się w jego usta niczym pijawka .
                                                                            *  *  *
Dom Salvatorów. Elena jako jubilatka organizuję mega imprezę z okazji ukończenia pełnoletności. Przez całe popołudnie starała się ogarnąć dom braci Salvatore ale najgorszym bałaganem okazał się dla niej pokój swojego narzeczonego.
- serio, Damon ? czy twoja bielizna musi się wszędzie walić ? - zapytała owijając bokserki wampira w koło palca.
- Ale kto ci każe sprzątać moją sypialnie? Ja lubię swój nieład. - uśmiechnął się szarmancko.
- Brak słów, po prostu brak słów. - popatrzyła chwilę na chłopaka i dodała - muszę jechać do sklepu. Cześć.
- A co z tym wszystkim ? Hej! -złapał ją za rękę -  nie pomożesz mi ? - wtulił się  w brunetkę i spojrzał tymi maślanymi oczkami. Ta tylko musnęła jego wargi i dodała.
- Przecież lubisz swój nieład. 
                                                                     *  *  *
Kilka godzin później.

Dom Salvatorów pęka w szwach. Wszędzie można było zobaczyć pijanych nastolatków. Na balkonie, na dachu, w ogrodzie, w basenie. Kompletnie wszędzie. Impreza wyglądała na udaną. Elena i przyjaciele są szczęśliwi. Czego chcieć więcej po imprezie urodzinowej? W głównej sali Caroline tańczy z Jeremym a Bonnie z Tylerem. Elena pije piwo przy stoisku z przekąskami a Damon i Alaric urządzili sobie pogawędkę w pokoju Salvatore'a.
- I jak tam się trzymasz ? - zapytał Saltzman. - W końcu dziewczyna ci dorosła.
- Ha ha ha zabawne , Ric. Nie masz innych tematów do rozmów. - powiedział zniesmaczony Damon.
- Mam .... ale czekaj ..wciąż cie to gryzie ? - szturchnął lekko bruneta.
- Oczywiście że tak. Moja dziewczyna jest wampirem a w dodatku karmi się krwią mojego odwiecznego wroga. Boję się że ta pieprzona klątwa się uaktywni i stracę ją. To by ją zniszczyło totalnie.
- Kiepsko - wziął łyk Bourbona
- No, kiepsko. - powtórzył - na dodatek ten lovelas przyszedł.
- Kto ? - zapytał Alaric
- Pan nie wiem skąd mam pierścień. 
- Josh ? - spojrzał pytająco.
- Bingo!
                                                                    *  *  *
W tym czasie Elena rozmawia ze Stefanem.

- myślałam o tym co mi powiedziałeś i postanowiłam coś zrobić.
- tak ? - nalał drinka Stefan
- zadzwoniłam do cioci Mirandy, jest moją rodziną i lepiej żeby wiedziała o tym kim teraz jestem
- co zrobiłaś ?
- powiedziałam jej prawdę. Zasługuje na to.
- Rozumiem Eleno ale to nie jest informacja którą powinnaś się dzielić. Co jeśli nas wyda, co jeśli nie zrozumie ?
- Nie wyda nas. Jestem tego pewna tak samo jak tego że coś przede mną ukrywasz, Stefan.
- nie rozumiem o czym mówisz
- a ja myślę że dobrze wiesz. Ale jeśli masz zamiar to dalej ciągnąć to dam ci tylko małego newsa: Moją ciocię nie można zahipnotyzować. Jest na werbenie od stop do głów.
- a mówisz mi to bo ..?
- nie udawaj głupiego Stefan. Nie jestem tą naiwną Eleną która uwierzy w każde kłamstwo. ......Dlaczego wypytywałeś moją ciocię o Mirandę?
-  Czyli wiesz.
- No nie do końca bo na twoje szczęście nie chciała mi wszystkiego zdradzić więc może ty mi powiesz po co ci są te informacje ?
- Tego dnia kiedy wskrzesiliśmy Lexi tak na prawdę mieliśmy wskrzesić Mirandę
- ale tego nie zrobileś....
- No tak, kilka godzin wcześniej wykopałem jej grób.
- iiiiii ?
- trumna była pusta
- co takiego ?
- nie było jej tam . Rozumiesz?!?!?!!?
- o mój boże 
 _______________________________________
Witam po przerwie !
To już 38 rozdział! wow 
Dziękuje że jest nas coraz więcej :)
Dziękuje też za wasze komentarze  które bardzo mnie motywują :P
Pozdrawiam i liczę że pozostawicie po sobie ślad :P

Obserwatorzy