ROZDZIAŁ XIX
- Elena zawiążesz mi krawat ? - spytał brat, lecz ona była tak zamyślona że go nie słyszała. Dziewczyna siedziała na krześle przed lustrem czesząc swoje włosy. Miała na sobie czarną sukienkę i nienaganny makijaż. - Elena ? - tym razem siostra wróciła na ziemię. Smutnym wzrokiem spojrzała na Jeremiego.
- Co mówiłeś ? - zapytała odkładając grzebień na swą toaletkę.
- Krawat....- cicho powiedział trzymając w ręku czarny krawat.
- A no tak .- podeszła do niego i starannie zawiązała.
- Jesteś gotowa ? Stefan czeka na dole - powiedział poprawiając marynarkę.
"Zebraliśmy się tutaj po to aby pożegnać naszą przyjaciółkę i siostrę, Mirandę Clark......" To były słowa pastora Black który zastępuje pastora Younga po tym jak Katherine go zabiła. Elena nie była w stanie nic powiedzieć o jej zmarłej przyjaciółce natomiast jej ciocia owszem. Zapłakana, zasmarkana ciotka Camille Files wymówiła przemowę.
- Jestem ciotką Mirandy. Znałam ją jak własną kieszeń - szlochała - Pamiętam jak się rodziła ... była taka malutka. A jej pierwsza randka... - z trudem wydusiła coś.- była taka szczęśliwa a teraz... nie ma jej... już się nie uśmiechnie... nie przytuli mnie.
Pastor podszedł do Pani Files i pomógł jej zejść z ołtarza.
"Ceremonia pochówku odbędzie się a naszym cmentarzu". Po tych słowach wszyscy znajomi i rodzina udali się na cmentarz.Wszyscy złożyli kwiaty na grobie Mirandy.Elena zrobiła to jako ostatnia.
Zostali tam tylko bliscy znajomi i Pani Files. Elena wiedząc że powinna porozmawiać z Panią Camille starała się jej unikać. Zdawała sobie sprawę że to nie będzie łatwa rozmowa. Jednak uniki zdały się na próżno bo ciotka Mirandy znalazła Elenę. Chciała porozmawiać o jej siostrzenicy .. o jej ostatnich chwilach przy których to właśnie Elena była świadkiem.
- Eleno dziękuje Ci za to wszystko.- powiedziała Camille dziękując za rozmowę. - Miranda zostawiła dom. Nie oszukujmy się ja jestem już stara i nie mogę go przyjąć.- spojrzała Gilbertównie głęboko w oczy.- Jest twój.
- Nie wiem co mam powiedzieć . Ja ... nie mogę tego przyjąć . - odpowiedziała zaskoczona Elena.
- Możesz i zrobisz to . Miranda z pewnością nie miałaby nic przeciwko temu. Ufam ci, bo dobrze cie znam. Więc zajmij się nim dobrze.
Elena nic nie odpowiadając kiwnęła głową i przytuliła staruszkę. Dziewczyna zaproponowała Camille nocleg. Ale ta odmówiła i pojechała do swojego domu. Wszyscy rozeszli się. Elena przebrała się i usiadła na kanapie. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Więc wstała i poszła do kuchni. Chwyciła za kieliszek po czym nachyliła się do drewnianej szafki po wino. Nalała do pełna , wzięła butelkę pod pachę i wróciła do salonu. Pierwszy kieliszek wypiła duszkiem. Na stole obok stały jednak magazyny, telefon i opakowanie chusteczek. Podczas nalewania kolejnej dawki czerwonego płynu ktoś zapukał do drzwi. Elena lekko uchyliła drzwi. To była Caroline. Po jej ujrzeniu otworzyła drzwi na oścież a przyjaciółka weszła do środka. Dziewczyna nadal miała na sobie czarną baskinkę , żakiet i czarne szpilki. Widać było zaniepokojenie na twarzy jasnowłosej.
- Hej .. nie odezwałaś się od... - ciężko westchnęła - pogrzebu - dodała. Brunetka ponownie usiadła i chwyciła za kielich. - Wiem że ci ciężko ale alkohol ci w tym nie pomoże
- Mleko też nie - Elena spojrzała na Caroline i wypiła ostatni łyk wina.
- Nie przejmuj się tym ...kiedyś na pewno włączy je i będziecie szczęśliwi. - Wampirzyca starała się pocieszyć 19-latkę.
- Skąd wiedziałaś że o to chodzi ? - zapytała zdziwiona.
- Zawsze chodzi o Damona - uśmiechnęła się biorąc drugi kieliszek i dosiadła się do przyjaciółki. - Mów co ci leży na sercu.
- Nie będę cię zanudzać... - sztucznie uśmiechnęła się Elena.
- Serio???
- aż tak mi nie ufasz? Mów .. wszystko !
- Boje się że Damon nie wróci... .. jego człowieczeństwo.
Caroline zmarszczyła brwi.
- Co? o czym ty gadasz? Dlaczego tak sądzisz ? - wypytywała Car.
- To przez jej śmierć to zrobił.- posmutniała dziewczyna Damona.
- Dziwisz się ? byli razem. Z resztą nie zaprzeczysz że śmierć Mirandy widocznie odbiła się na nas wszystkich.
- Tak. Ale on ją kochał - spojrzała spode łba na blondynkę - na prawdę kochał. - spoważniała. Caroline nic nie powiedziała więc postanowiła kontynuować .- ostatni raz Damon wyłączył swoje człowieczeństwo po " śmierci" Katherine. A włączył dopiero jak wrócił do Mystic Falls. To jakieś 150 lat. Damon musiał bardzo kochać Mirandę skoro wyłączył swoje uczucia. A dobrze wiemy że był załamany po sprawie z Katherine. - mówiła jak szalona - Caroline co ja mam zrobić... - miała łzy w oczach. - Co jeżeli długo mu to zajmie a co jeżeli w ogóle nie włączy.... - oczy szkliły się jej coraz bardziej i z jednym mrugnięciem łza gładko i szybko spłynęła jej po policzku. Caroline przejęta sytuacją, przytuliła mocno Elenę.
- Elena .. Tak , Damon włączył je jak wrócił. Ale pomyśl... dzięki komu ?... ha?? Dzięki Tobie. Zakochał się. To przy Tobie czuł cokolwiek, więc jeżeli udało ci się raz do drugi raz czemu nie... - delikatnie uśmiechnęła się. - I nie płacz już. Wyglądasz strasznie. - Forbes chwyciła chusteczkę która leżała na stole i delikatnym ruchem osuszyła z łez twarz Gilbert.
- Dziękuje , jesteś wspaniała - Elena znowu miała nadzieje.
- Wiem- chwyciła kielich i wzniosła toast. - Za Mirandę
- Za Mirandę - Gilbertówna powtórzyła i obie licealistki się napiły.
Tym czasem Stefan ściągnął do Mystic Falls Lexi - eksperta od wznawiania uczuć.U Salvatorów . Lexi już dotarła a Damon siedział z Whisky w ręku i pił.
- Cześć Damon.
- Widzę że mój kochany braciszek znów cię wynajął
- Przestań . On się martwi.
- Nie potrzebuje niańki. Z resztą już raz próbowałaś . I co ? Sam je włączyłem bez niczyjej pomocy.
- yhym... - skrzywiła minę w podkówkę a'la Not Bad.- Ale zajęło ci to półtora wieku przystojniaku.
- ołł .... yhymm
- Damon musisz przestać pić ludzką krew tylko taką jak Stefan.
- Okej , dostosuję się do diety Stefana. Tylko nie będę jadł nic z piórami.
- Serio ? - Lexi znała Damona i mogłaby się założyć że on nie da się tak łatwo.
- To ma być jakiś żart? Jestem wampirem. To moja natura.
Lexi ciężko westchnęła . Damon usłyszał że Stefan stoi tuż za nim . Obrócił się i powiedział.
- Tak na serio : W co ty właściwie pogrywasz ?
- Zabawne pytanie , bo ja pytam ciebie o to samo od miesięcy. Frustrujące, prawda?
- Czym się tak martwisz?- zapytał Damon
- Martwię się że nie zostanie w tobie nic z człowieka. Że możesz naprawdę stać się tym potworem , którego udajesz.
- Kto tu kogo udaje ?
W atmosferze wyczuwalne było napięcie . Bracia usłyszeli otwierające się drzwi i oto i on .. młoda Gilbert.
- Damon co się z tobą dzieje ?- wbiegła do salonu.
- Jak to co , nareszcie czuje że żyję ....
- A pamiętasz życie... ze mną.... myślałam że to coś dla ciebie znaczy... - chciała go jakoś prekonać
- To źle myślałaś. Po za tym nic z tego nie ma dla mnie znaczenia . Absolutnie nic.
- Ludzie wokół ciebie tęsknią za tobą , Damon. Ja to może nie mieć dla ciebie znaczenia. - Nadal nie poddawała się. - Ma, i ty o tym dobrze wiesz, Damon. Wiem że nie jest ci łatwo, ale jestem tutaj i zawsze będę rozumiesz? Pomogę ci to przetrwać.... bo cię kocham..
Elena spojrzała na Stefana.
- A tobie nie jest trudno ? - zapytał tym razem Damon. - Wyznawać mi miłość w obecności byłego?
- Damon! - wykrzyknęła ze złością ale zaraz po tym opanowała gniew. - Błagam cię... wróć.- spoważniała. Czarnowłosy zgrabnym krokiem podszedł do dziewczyny. Pocałował ją. Elena nie wiedziała co robić więc stała nieruchomo i odwzajemniła pocałunek.
Damon oderwał swoje usta od jej warg.
- Ale ja nigdzie się nie wybieram- oschle rzucił słowa. Po czym wyszedł z domu. Dziewczyna chciała za nim wyjść ale Stefan zagrodził jej drogę.
- Eleno, musisz dać mu trochę czasu. On to przeżywa.
- Stefan czy ty w ogóle wiesz co mówisz?On nic nie czuje , nic nie przeżywa. A ja ? Straciłam rodziców a teraz Mirandę. Ona była ostatnią osobą kojarzącą mi się z dzieciństwem, z rodziną a na dodatek Damon mi tego nie ułatwia . Nie mam tak łatwo . Nie mogę od tak sprawić że cały ból i tęsknota zniknie.
- Zrobię co się da. Zależy mi na nim więc będę o niego walczył. A ty nie przejmuj się Damonem. Musisz być silna. Ale pokazuj się co jakiś czas.. on musi wiedzieć że ma do kogo wracać.
- Dzięki...- ciężko odetchnęła. - Za to że jesteś.
Stefan lekko się uśmiechnął
- heh
- co ? coś nie tak ? - zapytał Salvatore.
- Nic tylko.. dawno nie widziałam tego uśmiechu .... ostatni raz... - nie zdążyła dokończyć bo Stefan pewnie dokończył zdanie
- Jak byliśmy razem ? W domku twojego wujka..
- Tak... byliśmy tacy szczęśliwi.. - widać że myślami wspominała chwile.
- Dobre czasy.
- Dokładnie... - rzekła to co miała na myśli - Mam pytanie ?
- Tak
- Czy widziałeś kiedyś dziecko.... to znaczy... wampira - dziecko ?
- Co to za pytanie ? - dziwnie spojrzał na swoją byłą
- Widziałeś ? - nadal kontynuowała
- Nie.. rozumiem że ty tak - dziwnie zerknął na nią
- Tak .... wczoraj zaatakowało mnie
- Jezu .. wszystko okej? - zdziwił się i to bardzo. Wytrzeszczył swoje piękne zielone oczy.
- Tak... jak widać - otworzyła drzwi.- Muszę lecieć .. a i informuj mnie o Damonie.
- Nie ma sprawy .
Zamknął za dziewczyną drzwi i zadzwonił do Klausa.
-No proszę któż to dzwoni... - w słuchawce było słuchać śmiech Klausa.
- Mamy problem, Klaus.- powiedział Stefan
- My ?
- Tak , my. Jesteś w domu?
- Tak
- Będę za chwilę.
I tak jak jasnowłosy powiedział , ta było. Po kilku minutach Stefan rozmawiał już z pierwotnym.
- Przemieniłbyś kiedyś dziecko?
- Co ? o czym ty gadasz? Widzę że brak dziewczyny ci nie służy.
- A tobie wręcz przeciwnie
- Tak. Caroline dobrze o mnie dba.
- heh nie wątpię . To jak ? Zrobiłbyś to ?
- hahha nie skąd?....
- zawiesił się.- prędzej bym zabił niż przemieniłbym dziecko... - śmiał się - Ty mówisz poważnie.....
- Jak najbardziej , Elenę wczoraj zaatakowała małe dziecko a dokładnie wampir.
- hmm - Hybryda spoważniała - interesujące. Ale tu ? w Mystic Falls ?
- Jep
Tym czasem Elena jadąc ulicą znowu zauważyła tę dziewczynkę będąca niedaleko domu Lockwoodów. Zatrzymała auto, wyszła i pobiegła za wampirzycą.
- Hej ! - krzyczała
- Czego chcesz ? Mało ci wrażeń - Dziewczynka szybko pojawiła się przed oczami Eleny że ta się wystraszyła.
- Kim jesteś? i czego szukasz ?
- Wampirem nie widać ?
- Pytam poważnie! może mogę ci jakoś pomóc.. - Elena wiedziała że jest w niebezpieczeństwie. Mimo to nadal pytała - Jestem Elena a ty ?
- Nie wiem . Mało wiem
- co?
- Nie słyszałaś? - wampirzyca wywróciła oczami - OMG okej.. jestem Alice. Mam 540 lat. Szukam swojej matki. wiem tylko że jest nie wiele starsza ode mnie i chwilowo tu przebywa .. a więc ? możesz pomóc ? nie sądzę !
Eleny pierwsza myśl ..... Ma ponad 500 lat, chwilowo jest w Mystic Falls.. hm...
- Chyba tak ... - zawiesiła się - Urodziłaś się w Bułgarii ? A twoja matka popełniła samobójstwo.... - mówiła sama nie dowierzając .
- Tak .. znasz ją ? - Alice zdziwiła się. A Elena zbladła . Wiedziała już czyją córką jest Alice... Stała z szeroko otwartymi oczami i patrzała przed siebie.
P.S Mam nadzieje że się podoba . Liczę na wasze komentarze +
KONKURS
Kochani ogłaszam konkurs na stronie której jestem Adminką . Zapraszam na https://www.facebook.com/pages/S%C5%82ysz%C4%99-Damon-dostaje-sza%C5%82u/287428218040806?ref=hl
Mam nadzieje że weźmiecie udział ;)
- Elena zawiążesz mi krawat ? - spytał brat, lecz ona była tak zamyślona że go nie słyszała. Dziewczyna siedziała na krześle przed lustrem czesząc swoje włosy. Miała na sobie czarną sukienkę i nienaganny makijaż. - Elena ? - tym razem siostra wróciła na ziemię. Smutnym wzrokiem spojrzała na Jeremiego.
- Co mówiłeś ? - zapytała odkładając grzebień na swą toaletkę.
- Krawat....- cicho powiedział trzymając w ręku czarny krawat.
- A no tak .- podeszła do niego i starannie zawiązała.
- Jesteś gotowa ? Stefan czeka na dole - powiedział poprawiając marynarkę.
- nigdy nie będę gotowa, Jer. Ona miała całe życie przed sobą. Była zbyt młoda. - ledwo wydusiła cokolwiek. Wczoraj to nie bolało aż tak bo była w szoku. Ale dzisiaj.... dzisiaj ból zwiększył się niczym wampirze emocje. Jeremy przytulił siostrę .
Młodzi zeszli na dół. Tam już czekał Stefan. Wiedział że w tym momencie chłopak z wyłączonym człowieczeństwem nie będzie dla niej dobrym wsparciem."Zebraliśmy się tutaj po to aby pożegnać naszą przyjaciółkę i siostrę, Mirandę Clark......" To były słowa pastora Black który zastępuje pastora Younga po tym jak Katherine go zabiła. Elena nie była w stanie nic powiedzieć o jej zmarłej przyjaciółce natomiast jej ciocia owszem. Zapłakana, zasmarkana ciotka Camille Files wymówiła przemowę.
- Jestem ciotką Mirandy. Znałam ją jak własną kieszeń - szlochała - Pamiętam jak się rodziła ... była taka malutka. A jej pierwsza randka... - z trudem wydusiła coś.- była taka szczęśliwa a teraz... nie ma jej... już się nie uśmiechnie... nie przytuli mnie.
Pastor podszedł do Pani Files i pomógł jej zejść z ołtarza.
"Ceremonia pochówku odbędzie się a naszym cmentarzu". Po tych słowach wszyscy znajomi i rodzina udali się na cmentarz.Wszyscy złożyli kwiaty na grobie Mirandy.Elena zrobiła to jako ostatnia.
Zostali tam tylko bliscy znajomi i Pani Files. Elena wiedząc że powinna porozmawiać z Panią Camille starała się jej unikać. Zdawała sobie sprawę że to nie będzie łatwa rozmowa. Jednak uniki zdały się na próżno bo ciotka Mirandy znalazła Elenę. Chciała porozmawiać o jej siostrzenicy .. o jej ostatnich chwilach przy których to właśnie Elena była świadkiem.
- Eleno dziękuje Ci za to wszystko.- powiedziała Camille dziękując za rozmowę. - Miranda zostawiła dom. Nie oszukujmy się ja jestem już stara i nie mogę go przyjąć.- spojrzała Gilbertównie głęboko w oczy.- Jest twój.
- Nie wiem co mam powiedzieć . Ja ... nie mogę tego przyjąć . - odpowiedziała zaskoczona Elena.
- Możesz i zrobisz to . Miranda z pewnością nie miałaby nic przeciwko temu. Ufam ci, bo dobrze cie znam. Więc zajmij się nim dobrze.
Elena nic nie odpowiadając kiwnęła głową i przytuliła staruszkę. Dziewczyna zaproponowała Camille nocleg. Ale ta odmówiła i pojechała do swojego domu. Wszyscy rozeszli się. Elena przebrała się i usiadła na kanapie. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Więc wstała i poszła do kuchni. Chwyciła za kieliszek po czym nachyliła się do drewnianej szafki po wino. Nalała do pełna , wzięła butelkę pod pachę i wróciła do salonu. Pierwszy kieliszek wypiła duszkiem. Na stole obok stały jednak magazyny, telefon i opakowanie chusteczek. Podczas nalewania kolejnej dawki czerwonego płynu ktoś zapukał do drzwi. Elena lekko uchyliła drzwi. To była Caroline. Po jej ujrzeniu otworzyła drzwi na oścież a przyjaciółka weszła do środka. Dziewczyna nadal miała na sobie czarną baskinkę , żakiet i czarne szpilki. Widać było zaniepokojenie na twarzy jasnowłosej.
- Hej .. nie odezwałaś się od... - ciężko westchnęła - pogrzebu - dodała. Brunetka ponownie usiadła i chwyciła za kielich. - Wiem że ci ciężko ale alkohol ci w tym nie pomoże
- Mleko też nie - Elena spojrzała na Caroline i wypiła ostatni łyk wina.
- Nie przejmuj się tym ...kiedyś na pewno włączy je i będziecie szczęśliwi. - Wampirzyca starała się pocieszyć 19-latkę.
- Skąd wiedziałaś że o to chodzi ? - zapytała zdziwiona.
- Zawsze chodzi o Damona - uśmiechnęła się biorąc drugi kieliszek i dosiadła się do przyjaciółki. - Mów co ci leży na sercu.
- Nie będę cię zanudzać... - sztucznie uśmiechnęła się Elena.
- Serio???
- aż tak mi nie ufasz? Mów .. wszystko !
- Boje się że Damon nie wróci... .. jego człowieczeństwo.
Caroline zmarszczyła brwi.
- Co? o czym ty gadasz? Dlaczego tak sądzisz ? - wypytywała Car.
- To przez jej śmierć to zrobił.- posmutniała dziewczyna Damona.
- Dziwisz się ? byli razem. Z resztą nie zaprzeczysz że śmierć Mirandy widocznie odbiła się na nas wszystkich.
- Tak. Ale on ją kochał - spojrzała spode łba na blondynkę - na prawdę kochał. - spoważniała. Caroline nic nie powiedziała więc postanowiła kontynuować .- ostatni raz Damon wyłączył swoje człowieczeństwo po " śmierci" Katherine. A włączył dopiero jak wrócił do Mystic Falls. To jakieś 150 lat. Damon musiał bardzo kochać Mirandę skoro wyłączył swoje uczucia. A dobrze wiemy że był załamany po sprawie z Katherine. - mówiła jak szalona - Caroline co ja mam zrobić... - miała łzy w oczach. - Co jeżeli długo mu to zajmie a co jeżeli w ogóle nie włączy.... - oczy szkliły się jej coraz bardziej i z jednym mrugnięciem łza gładko i szybko spłynęła jej po policzku. Caroline przejęta sytuacją, przytuliła mocno Elenę.
- Elena .. Tak , Damon włączył je jak wrócił. Ale pomyśl... dzięki komu ?... ha?? Dzięki Tobie. Zakochał się. To przy Tobie czuł cokolwiek, więc jeżeli udało ci się raz do drugi raz czemu nie... - delikatnie uśmiechnęła się. - I nie płacz już. Wyglądasz strasznie. - Forbes chwyciła chusteczkę która leżała na stole i delikatnym ruchem osuszyła z łez twarz Gilbert.
- Dziękuje , jesteś wspaniała - Elena znowu miała nadzieje.
- Wiem- chwyciła kielich i wzniosła toast. - Za Mirandę
- Za Mirandę - Gilbertówna powtórzyła i obie licealistki się napiły.
Tym czasem Stefan ściągnął do Mystic Falls Lexi - eksperta od wznawiania uczuć.U Salvatorów . Lexi już dotarła a Damon siedział z Whisky w ręku i pił.
- Cześć Damon.
- Widzę że mój kochany braciszek znów cię wynajął
- Przestań . On się martwi.
- Nie potrzebuje niańki. Z resztą już raz próbowałaś . I co ? Sam je włączyłem bez niczyjej pomocy.
- yhym... - skrzywiła minę w podkówkę a'la Not Bad.- Ale zajęło ci to półtora wieku przystojniaku.
- ołł .... yhymm
- Damon musisz przestać pić ludzką krew tylko taką jak Stefan.
- Okej , dostosuję się do diety Stefana. Tylko nie będę jadł nic z piórami.
- Serio ? - Lexi znała Damona i mogłaby się założyć że on nie da się tak łatwo.
- To ma być jakiś żart? Jestem wampirem. To moja natura.
Lexi ciężko westchnęła . Damon usłyszał że Stefan stoi tuż za nim . Obrócił się i powiedział.
- Tak na serio : W co ty właściwie pogrywasz ?
- Zabawne pytanie , bo ja pytam ciebie o to samo od miesięcy. Frustrujące, prawda?
- Czym się tak martwisz?- zapytał Damon
- Martwię się że nie zostanie w tobie nic z człowieka. Że możesz naprawdę stać się tym potworem , którego udajesz.
- Kto tu kogo udaje ?
W atmosferze wyczuwalne było napięcie . Bracia usłyszeli otwierające się drzwi i oto i on .. młoda Gilbert.
- Damon co się z tobą dzieje ?- wbiegła do salonu.
- Jak to co , nareszcie czuje że żyję ....
- A pamiętasz życie... ze mną.... myślałam że to coś dla ciebie znaczy... - chciała go jakoś prekonać
- To źle myślałaś. Po za tym nic z tego nie ma dla mnie znaczenia . Absolutnie nic.
- Ludzie wokół ciebie tęsknią za tobą , Damon. Ja to może nie mieć dla ciebie znaczenia. - Nadal nie poddawała się. - Ma, i ty o tym dobrze wiesz, Damon. Wiem że nie jest ci łatwo, ale jestem tutaj i zawsze będę rozumiesz? Pomogę ci to przetrwać.... bo cię kocham..
Elena spojrzała na Stefana.
- A tobie nie jest trudno ? - zapytał tym razem Damon. - Wyznawać mi miłość w obecności byłego?
- Damon! - wykrzyknęła ze złością ale zaraz po tym opanowała gniew. - Błagam cię... wróć.- spoważniała. Czarnowłosy zgrabnym krokiem podszedł do dziewczyny. Pocałował ją. Elena nie wiedziała co robić więc stała nieruchomo i odwzajemniła pocałunek.
Damon oderwał swoje usta od jej warg.
- Ale ja nigdzie się nie wybieram- oschle rzucił słowa. Po czym wyszedł z domu. Dziewczyna chciała za nim wyjść ale Stefan zagrodził jej drogę.
- Eleno, musisz dać mu trochę czasu. On to przeżywa.
- Stefan czy ty w ogóle wiesz co mówisz?On nic nie czuje , nic nie przeżywa. A ja ? Straciłam rodziców a teraz Mirandę. Ona była ostatnią osobą kojarzącą mi się z dzieciństwem, z rodziną a na dodatek Damon mi tego nie ułatwia . Nie mam tak łatwo . Nie mogę od tak sprawić że cały ból i tęsknota zniknie.
- Zrobię co się da. Zależy mi na nim więc będę o niego walczył. A ty nie przejmuj się Damonem. Musisz być silna. Ale pokazuj się co jakiś czas.. on musi wiedzieć że ma do kogo wracać.
- Dzięki...- ciężko odetchnęła. - Za to że jesteś.
Stefan lekko się uśmiechnął
- heh
- co ? coś nie tak ? - zapytał Salvatore.
- Nic tylko.. dawno nie widziałam tego uśmiechu .... ostatni raz... - nie zdążyła dokończyć bo Stefan pewnie dokończył zdanie
- Jak byliśmy razem ? W domku twojego wujka..
- Tak... byliśmy tacy szczęśliwi.. - widać że myślami wspominała chwile.
- Dobre czasy.
- Dokładnie... - rzekła to co miała na myśli - Mam pytanie ?
- Tak
- Czy widziałeś kiedyś dziecko.... to znaczy... wampira - dziecko ?
- Co to za pytanie ? - dziwnie spojrzał na swoją byłą
- Widziałeś ? - nadal kontynuowała
- Nie.. rozumiem że ty tak - dziwnie zerknął na nią
- Tak .... wczoraj zaatakowało mnie
- Jezu .. wszystko okej? - zdziwił się i to bardzo. Wytrzeszczył swoje piękne zielone oczy.
- Tak... jak widać - otworzyła drzwi.- Muszę lecieć .. a i informuj mnie o Damonie.
- Nie ma sprawy .
Zamknął za dziewczyną drzwi i zadzwonił do Klausa.
-No proszę któż to dzwoni... - w słuchawce było słuchać śmiech Klausa.
- Mamy problem, Klaus.- powiedział Stefan
- My ?
- Tak , my. Jesteś w domu?
- Tak
- Będę za chwilę.
I tak jak jasnowłosy powiedział , ta było. Po kilku minutach Stefan rozmawiał już z pierwotnym.
- Przemieniłbyś kiedyś dziecko?
- Co ? o czym ty gadasz? Widzę że brak dziewczyny ci nie służy.
- A tobie wręcz przeciwnie
- Tak. Caroline dobrze o mnie dba.
- heh nie wątpię . To jak ? Zrobiłbyś to ?
- hahha nie skąd?....
- zawiesił się.- prędzej bym zabił niż przemieniłbym dziecko... - śmiał się - Ty mówisz poważnie.....
- Jak najbardziej , Elenę wczoraj zaatakowała małe dziecko a dokładnie wampir.
- hmm - Hybryda spoważniała - interesujące. Ale tu ? w Mystic Falls ?
- Jep
Tym czasem Elena jadąc ulicą znowu zauważyła tę dziewczynkę będąca niedaleko domu Lockwoodów. Zatrzymała auto, wyszła i pobiegła za wampirzycą.
- Hej ! - krzyczała
- Czego chcesz ? Mało ci wrażeń - Dziewczynka szybko pojawiła się przed oczami Eleny że ta się wystraszyła.
- Kim jesteś? i czego szukasz ?
- Wampirem nie widać ?
- Pytam poważnie! może mogę ci jakoś pomóc.. - Elena wiedziała że jest w niebezpieczeństwie. Mimo to nadal pytała - Jestem Elena a ty ?
- Nie wiem . Mało wiem
- co?
- Nie słyszałaś? - wampirzyca wywróciła oczami - OMG okej.. jestem Alice. Mam 540 lat. Szukam swojej matki. wiem tylko że jest nie wiele starsza ode mnie i chwilowo tu przebywa .. a więc ? możesz pomóc ? nie sądzę !
Eleny pierwsza myśl ..... Ma ponad 500 lat, chwilowo jest w Mystic Falls.. hm...
- Chyba tak ... - zawiesiła się - Urodziłaś się w Bułgarii ? A twoja matka popełniła samobójstwo.... - mówiła sama nie dowierzając .
- Tak .. znasz ją ? - Alice zdziwiła się. A Elena zbladła . Wiedziała już czyją córką jest Alice... Stała z szeroko otwartymi oczami i patrzała przed siebie.
P.S Mam nadzieje że się podoba . Liczę na wasze komentarze +
KONKURS
Kochani ogłaszam konkurs na stronie której jestem Adminką . Zapraszam na https://www.facebook.com/pages/S%C5%82ysz%C4%99-Damon-dostaje-sza%C5%82u/287428218040806?ref=hl
Mam nadzieje że weźmiecie udział ;)