Znowu ten sam sen. Kiedy to się skończy? pomyślałam. Tej nocy jak zresztą i każdej poprzedniej śnił mi się ten sam koszmar. Klaus próbuje zabić Tylera, a kiedy to mu się udaje , zabija się. Co noc muszę oglądać śmierć dwóch ważnych dla mnie osób. Tak, dwóch. Tyler zniszczył to, co było między nami, ale nadal zajmował małą część w moim sercu. Odkochałam się, lecz nie potrafię tak łatwo zapomnieć. Ze snu wyrwał mnie Klaus. Żółtym kwiatkiem delikatnie musnął mojego policzka. Nie lubiłam jak ktoś mnie budził z rana, ale mogłam mu to wybaczyć. To dzięki niemu na mojej twarzy znów gości uśmiech.
- Hej. Ty już na nogach ? - zapytała Car
- Tak, muszę coś załatwić
- nie wychodź - poprosiła robiąc oczka niczym kot z Shreka.
- Niedługo będę. - Pocałował ją w czoło. - A Elena dzwoniła. Mówiła coś o "NS" , cokolwiek, to znaczy.
Blondynka zerwała się z łóżka i wzięła szybki prysznic, by, po czym udała się do przyjaciółki. (NS - to skrót od "nagła sytuacja", którym posługiwał się kumpelski trio, czyli Caroline, Bonnie i Elena.)
Oczami Eleny:
Siedzę na kanapie przeglądając kanały w telewizji. Dzwoniłam do Caro i Bonnie, ale jeszcze żadna się nie odezwała. Usłyszałam pukanie. Leniwie podniosłam swoje cztery litery i poszłam otworzyć. W drzwiach stała Forbes.
- Mój boże! - zszokowana weszła do środka - jak ty wyglądasz?! - dodała. Caroline zawszę ubierała się i wyglądała nienagannie. Nie dziwi mnie, że tak na mnie zareagowała. Miałam na sobie stare jeansy i rozciągnięty sweter. Włosy związałam w kucyk a na twarzy nie miałam ani grama makijażu.
- Mnie też miło cię widzieć, Caroline - odpowiedziałam
- Co się stało, kochana? - Blondynka rzuciła mi tajemnicze spojrzenie.
- Mamy kryzys. Ja i Damon
- Co ? to niemożliwe - Forbes nie uwierzyła mi. W sumie jeszcze miesiąc temu sama bym w to nie uwierzyła.
- A jednak - Ściszyłam ton.
Usłyszałam trzask drzwi. Pomyślałam, że to Bonnie, ale, gdy wyszłam z salonu, by to sprawdzić, nikogo tam nie było.
- Eleno ... - szepnęła Caroline. Odwróciłam się nerwowo. Na kanapie siedziało moje odbicie lustrzane. Tylko jedna osoba może tak wyglądać. Byłam zaskoczona.
- Katherine. - Burknęłam
- we własnej osobie - jak zawsze towarzyszył jej ten zadziorny uśmieszek. Czasami mam wrażenie, że nigdy się go nie pozbywa.
- Czego chcesz ?
- traktuj mnie jak swojego bodygarda - nie rozumiem, o co jej chodzi. Dlaczego chcę mnie chronić? To pytanie nie dawało mi spokoju, tym bardziej, że zawsze, ale to zawsze zależało jej na moim cierpieniu. - no, nie przeszkadzajcie sobie.
- Co kombinujesz, Katherine? Mało ci przygód z córeczką ? Bo z tego co sobie ostatnio przypominam to nie byłaś zbytnio zadowolona, że twoje jedyne dziecko chce się ciebie pozbyć! - wykrztusiłam to z siebie. Widać było, że Forbes nie za bardzo wiedziała, o co chodzi, ale nie miałam czasu, żeby jej to wytłumaczyć. Sobowtór obdarował mnie morderczym spojrzeniem. Zbliżyła się, po czym wściekła jak osa wysyczała przez zęby.
- Ciesz się, że potrzebuję cię żywą, bo w przeciwnym razie byłabyś już workiem kości.
Chciałam coś jej odpowiedzieć, ale telefon mojej przyjaciółki zadzwonił.
- Eleno to do ciebie - spojrzała w moim kierunku i dała mi telefon.
- Halo? - powiedziałam. Cały czas obserwowałam Pierce.
- Eleno.! - usłyszałam znajomy krzyk w słuchawce. - Co się z tobą dzieje ? Dlaczego nie odbierasz ode mnie połączeń ? - zapytał Salvatore. - Nie mów, że jesteś nadal na mnie zła.
- Damon ... - pragnęłam mu to wyjaśnić. Dość mam tych ciągłych kłótni i nieporozumień.
- Witam, przystojniaku - głośno odezwała się Katerina.
- Katherine.! - krzyknął tak głośno, że miałam wrażenie, że pękną mi bębenki. - Co ona z tobą robi ?, gdzie jesteś ?
- W domu, ale jakie to ma znaczenie, Damon?
- Niedługo będę. Daj mi ją proszę do telefonu.
Zdziwiło mnie, że chciał z nią rozmawiać. Tak ja prosił, podałam jej telefon. Niestety, nie usłyszałam ich rozmowy dokładnie, taki był to minus bycia człowiekiem. Na szczęście Caroline mogła wszystko usłyszeć.
- Spokojnie, nie gorączkuj się Damonie. Pamiętaj, że to też w moim interesie - Powiedziała Petrova do mojego narzeczonego.
- Nie, to byłoby zbyt łatwe. Z resztą, im mniej wie tym lepiej śpi... czy jakoś tak. - W tej chwili zmierzyła mnie wzrokiem co dało mi do myślenia, że jestem tematem ich rozmowy. - Do zobaczenia - Rozłączyła połączenie, po czym oddała blondynce komórkę i wyszła.
- Dziwne - Powiedziałam
- No - była bardzo zmieszana - Miałyśmy pogadać
- No tak, ale.. - zawahałam się
- Żadnego, ale. Siadaj, zrobię herbatę. - Troszkę dziwne, że jako gość przygotowywała coś do picia, ale, z drugiej strony, mój dom jest jej domem. Zawsze miałam w niej wsparcie, umiała doradzić, a nawet ochrzanić jak będzie trzeba. Co do rozmowy, opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. O tym jak Damon potraktował tego chłopaka i o spędzonej nocy w szpitalu.
- to się porobiła ... a ładny, chociaż ? - uśmiechnęłam się. Mimo tak beznadziejnej sytuacji, umiała mnie rozbawić
- To bez znaczenia, zachował się bezczelnie.
- Ale ja tak tylko pytam
- pij tą herbatę, bo ci wystygnie - "nakazałam" przyjaciółce, po czym biorąc duży łyk herbaty, zachłysnęłam się. - właśnie miałam się pytać. .. O czym Katherine rozmawiała z Damonem.?
- Nie mam pojęcia. - Nie brzmiała przekonująco
- Caroline, jeśli coś wiesz, to mi powiedz
- Dobrze - chyba dała za wygraną. - Wydaję mi się .., a raczej jestem tego pewna, że oni coś kombinują. Najlepiej spytaj Damona. Ufa ci, więc zapewnię ci powie, Eleno.
Myśl, że mój chłopak ma jakieś interesy ze swoją ex, doprowadzała mnie do szału.
Po dziesięciu minutach Elenę pożegnała się z wampirzycą. Za to jej chłopak pojawił się kilka minut później.
- Cześć, jesteś sama? - wparował zdenerwowany.
- Tak. Chyba musimy pogadać, Damon - założyła ręce
- Yhym. Zapytam tylko, dlaczego nie wróciłaś do pensjonatu albo, chociaż nie zadzwoniłaś, gdzie jesteś ? Martwiłem się!
- Wyleciało mi z głowy. Z resztą musiałam troszkę ochłonąć. - zadzwonił jej telefon. To Meredith.
- Halo ? Za chwilę oddzwonię. - rozłączyła się. Po kilku sekundach otrzymała ekspresowego sms'a.
Od: Meredith Fell
Obudził się!
- Damon, możemy przełożyć rozmowę na później ? - spytała.
- Nie, Eleno. Ostatnio nie jest za kolorowo w naszym związku, więc czym prędzej ci to powiem tym lepiej.
Salvatore opowiedział narzeczonej cały plan dotyczący uśmiercenia potomka Katherine. Dziewczyna była w szoku, ale przynajmniej wiedziała czego chcę od niej sobowtór. Tego dnia dziewczyna planowała odwiedzić Josh'a, ale z związku z zaistniałą sytuacją wolała odpocząć w ramionach ukochanego.
W tym czasie Bonnie i Stefan błądzili po pustyni, kilkanaście kilometrów od Mystic Falls. Widać było, że szukali czegoś. Mulatka miała ze sobą czarną torbę, a w niej niezbędne rzeczy takie jak: sól, świece, księga czarów i pierścionek. Natomiast Salvatore trzymał w dłoniach mapę oraz łopatę.
- To gdzieś tutaj - zatrzymał się - Tak..na pewno tutaj - powtórzył.
- Okej, zaczynaj. Ja przygotuję zaklęcie.
Długo to nie trwało. Blondyn wykopał ciało, a Bennett rzuciła zaklęcie. Po trzydziestu minutach Alexia pojawiła się wśród żywych.
- Lexi! - Stefan rzucił się jej na szyję.
- Stefan! Jak się cieszę, że mogę znów cię przytulić.
- Ja też - chłopak nie mógł oderwać się od przyjaciółki.
- Mimo wszystko nie powinniście tego robić.
- co ? Sama prosiłaś mnie o to. Nie rozumiem dlaczego zmieniłaś zdanie.
- to nie byłam ja, Stefanie. Z resztą to nie jest teraz najważniejsze. Musicie uciekać! - rozkazała panna Branson, wkładając na środkowy palec pierścień, który ma ją chronić przed słońcem.
- O czym ty mówisz? - wtrąciła się wiedźma.
- Wy o niczym nie wiecie? o Alice, o Katherine ?
- Możesz jaśniej ?
- Zaufajcie mi, im szybciej opuścicie to miasto tym lepiej. - Blondynka starała się przekonać przyjaciół do ucieczki.
- Nie zamierzam się stąd ruszyć do puki nie powiesz mi dlaczego mamy wyjechać
- Jesteś czymś w rodzaju karty przetargowej dla Alice. Jeżeli dowie się, że złamałaś granicę łączącą cie z duchami ... to .. - przełknęła ślinę.
- to, co ? - Salvatore wyraźnie był zdenerwowany.
- Alice chce ożywić Katherine! Nie wiem dlaczego, ale radziłabym jej nie drażnić. Chcą uzdrowić ją,a potem sprawić, by żyła kilkaset lat dłużej niż powinien człowiek.
- To nie możliwe. Nie ma takiego czaru. Czarownica, by tego nie wytrzymała - wtrąciła się mulatka.
- Dokładnie, dlatego potrzebne są 3 czarownice poza kontrolą. Jedna dla jednego sobowtóra. Margaret czerpie energię z Tatii, Alice z Katherine a z Eleny...
- Ja - dokończyła Bonnie
- nie rozumiem ... - wypowiedział się w tej kwestii młodszy Salvatore.
- Musimy ostrzec Elene - powiedziała Bonnie
- Chyba nie musicie.. - spoważniała blondynka
- dlaczego ? - zapytał Stefan
- Wydaję mi się, że Damon już ją poinformował.
- Mój brat o tym wie ?
- Tak. Zrozum on jest jej bliski
- Co mam robić! - wykrzyknęła zdezorientowana czarownica. - Nie możemy wyjechać, Stefanie - ten przytaknął głową.
- Musicie. Póki Alice o niczym nie wie, Elena jest bezpieczna, ale to sprytne babsko, więc radze wam natychmiast wyjechać!
Oczami Eleny:
Parę godzin temu dostałam sms'a od Meredith. Josh się obudził. Muszę mu to wyjaśnić, przeprosić. To była moja słabość. Za bardzo się przejmowałam. Mijałam budynki w moim czarnym volvo w ogóle nie myśląc o drodze. W głowie tkwiły mi trzy osoby: Alice, Josh i Damon. Rozpłakałam się. Nie mogłam przestać. Byłam załamana obecną sytuacją. Czułam się słabo. Zostając sama z myślami czuję się strasznie. Tak wiele rzeczy mnie przytłacza co sprawia, że chyba nie dam rady. Kiedy już dojechałam na miejsce, poszłam do toalety. Nie mogłam wyjść do Tego chłopaka z czerwonym nosem i zapłakanymi oczami.
No, to jest kolejny rozdział. Mam nadzieje, że się wam spodoba. Starałam się zwracać uwagę na większe błędy, ale, jeżeli się już pojawią to na prawdę przepraszam was, za to. Pozdrawiam, Alicja :)
Świetny rozdział ;D jak ja się cieszę że Lexi żyje ;) Lubie ją ;) ciekawa jestem co zrobi Katherine, bo myślę że Damon nie da zabić Eleny. Pożyjemy zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuużooo weny ;*
Lexi ! *__* jak fajnie , że żyje ! :DTeż jestem ciekawa co z tą Katherine .
OdpowiedzUsuńRozdział wymiata ! :)
Pozdrawiam i życzę weny :)
U mnie też pojawił się już nowy rozdział :) Zapraszam !
OdpowiedzUsuńhttp://elena-and-damon-tvd.blogspot.com/
Rozdział jest wspaniały! Dobrze, że Damon ostrzegł Elenę o tym co zamierza córka Kathrine. I pojawienie się Lexi, uwielbiam tą bohaterkę. Mam nadzieję, że Stefan oraz Bonnie ją posłuchają i wyjadą? Zresztą to dla ich bezpieczeństwa. Szkoda mi Eleny, która się rozpłakała. Rozumiem jej sytuację, ale myślę, że wszystko się poprawi. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń[http://destiny-of-souls.blogspot.com]
Super rozdział!!! Lepiej niech kolejny pojawi się szybciutko, bo zwariuję ;)
OdpowiedzUsuńOj, muszę nadrobić rozdział i obiecuję, że to zrobię. Zapraszam na reaktywację mojego pierwszego bloga: www.hybritch.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJej, przeczytałam w końcu rozdział i znów to samo, strasznie mi się podobało. Może to dlatego, że uwielbiam czytać fanfiction? <3 Po prostu rozdział przypadł mi do gustu. O kurde, Lexi! <3 Jejku, zawsze, kiedy Elena płaczę, to ja również. Nie wiem czemu, ale mi jej strasznie szkoda. Znaczy wiem czemu, ale nie wiem czemu tak to przeżywam. Chyba jestem wariatką. Ogólnie wszystko było okej, jeśli chodzi o fabułę, bo na ortografię nie zwracam uwagi. Czekam na nexta, bo nie mogę się już doczekać, więc w ten Piątek masz pisać! Albo jutro, jak wolisz. Haha, zmuszę cię do tego!! ;33
OdpowiedzUsuńTak przy okazji, to u mnie jest czwarty rozdział: www.forget-forever-the-destiny.blogspot.com
Proponuję założyć zakładkę do spamu! ;d
Dzięki za radę. Na pewno skorzystam :) Pozdrawiam
UsuńZapraszam do mnie na nn
OdpowiedzUsuńhttp://delena-inna-historia.blogspot.com/
Pozdrawiam. ;*
Ojej! Dziewczyno genialnie!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze komentuję dopiero teraz, ale nie miałam dużo czasu, teraz mam "długi weekend" :D
Ile się w tym rozdziale działo!!Po prostu WOW!
Muszę powiedzieć, że dobrze się to czyta do piosenek OneRepublic! :D Jeeeej! Pisz proszę to szybko, bo mnie niewiarygodnie wciągnęłaś, a poza tym u mnie na http://the-orginals-100-lat.blogspot.com/2013/07/blog-post.html#comment-form
jest NN! :) Zapraszam, myślę, że naprawdę warto! :DD Dobra, pozdrawiam :** Gusia Somerhalder (teraz A)
http://the-orginals-100-lat.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJest! Nowy rozdział już dodany, nawet mi się podoba, więc zachęcam do czytania! :D Pozdrawiam Gusia ! :)
Mam pewne uwagi :
OdpowiedzUsuń1. w zdaniu : "Blondynka zerwała się z łóżka i wzięła szybki prysznic, by, po czym udała się do przyjaciółki." nie potrzebujesz słowa "by" i z resztą jak użyłaś w tym zdaniu i "by" i "po czym" i to po sobie to sorry ale to "by" nie ma sensu.
2. "Mijałam budynki w moim czarnym volvo w ogóle nie myśląc o drodze." to brzmi dziwnie i nie pasuje mi. Jak już to powinno być : "Mijałam budynki jadąc moim czarnym volvo..." Bo twoja wersja brzmi tak jakby to te budynki znajdowały się w tym aucie.
3. Często powtarzasz wyraz, np. w jakimś zdaniu było słowo "dziewczyna" i w następnym zdaniu (od razu po tym pierwszym) znowu "dziewczyna".
A teraz co do treści rozdziału :
Cieszę się z powrotu Lexi i mam nadzieję, że zostanie na dłużej. No i daj więcej akcji z Kath i będzie idealnie jak dla mnie xD
Coż mogę jeszcze powiedzieć... A tak! Oczywiście ostatnia scena pani Płaczę Bo To Nie Ja Jestem Najważniejsza I Wszyscy Muszą Mnie Pocieszać - standardowa serialowa Elka...
Tyle na ten temat xD Ale ogółem to fajny rozdział.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :
http://historiadamaris152.blogspot.com/
Hej. :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz nadrabiam zaległości, ale wcześniej nie miałam czasu. ;/
Rozdział jak zawsze bardzo fajny. :D
Bardzo dużo się działo i to mnie cieszy.
Nie lubię jak Elka płacze, wole ją jak jest stanowcza.
Uwielbiam Katherine!!!
Czekam na nn i życzę Ci weny. :D
__________
Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
http://nie-jestem-nia.blogspot.com/
Jej, Lexi wróciła *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją <3
Po za tym, rozdział jak najbardziej wspaniały :D
Czyżby Elena była zazdrosna o Katherine? ^^
Życzę weny i zapraszam do mnie na kolejny rozdział
my-invented-history.blogspot.com
Super rozdział! Jak większość ja również jaram się powrotem Lexi. Dobrze, że Damon zdradził cały plan Elenie. Powinna wiedzieć, bo to jej dotyczy. Mimo tego wolałam aby poszła do Josh'a od razu. Lubię komplikacje w związkach. W następnym liczę na, aż nadmiar klaroline :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie... nie na nowy rozdział, a ... czytaj:
OdpowiedzUsuń"Kim jestem? Kim jest ta pospolita wampirzyca. uciekająca przez całe życie? Zakochana za zabój w Stefanie Salvatore. Zawsze gotowa do walki, pewna siebie w stu procentach? Drobna szatynka o wybuchowym charakterku, uparta i stanowcza. Nie wierzę w szczęście, pech, nazwałabym się realistką, która w ogóle nie potrafi przewidywać konsekwencji swoich czynów, no dobrze, nie umiała. Wieki nauczyły mnie jak radzić sobie z życiem, no... do jakiegoś stopnia. Moja przeszłość pytacie?... Zbyt wiele by opowiadać, ale skoro cechuje was cierpliwość? Upiłam się... A reszta? Reszta była, no cóż... Może lepiej zajrzyjcie w moją opowieść aniżeli wyczytujcie suche fakty... Postaram się umilić wam czas... A jeśli mi się to nie uda... Trudno, nie będę po was płakać."
A oto maleńka zachęta do przeczytania mojego kolejnego bloga Powstał dopiero prolog.
Liczę na twą cenną opinię
http://i-got-lost-on-my-way.blogspot.com/
Zaczepiste! Już dodaję się do obserwatorów bo jest boskie :33
OdpowiedzUsuńStale informuj mnie o nn ;33
Ja zapraszam do siebie na pierwszy rozdział ;DD
http://tajemnica-ktora-zabija.blogspot.com/2013/09/rozdzia-1-krwawe-urodziny.html
Pozdrawiam, czekam na komentarz i czekam na nn u cb :3
Hej hej... Rozumiem brak czasu, sama na niego cierpie ale teskno mi za twoimi rozdzialami. Nawet jesli niedawno dodalas ;3 No i zapraszam na oficjalny 1 rozdzial:
OdpowiedzUsuńA oto zacheta:
Tylko co mnie uspokoiło? Świadomość tego, iż nie jestem sama, czy słodkie usta zielonookiego wampira, muskające moje ciało w wyobraźni…" "
------
- Może powinnam – szepnęłam.
.- Destiny! Nie rób tego! – wrzasnął wampir – to nie jest ona, to Silas!
-------
- W tym domu jest sześć sypialni - warknął.
- Ale ja wybrałam twoją...
http://i-got-lost-on-my-way.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na nn :D
OdpowiedzUsuńdelena-different-love.blogspot.com