Niedziela. Przed południem. Ludzie zazwyczaj o tej porze chodzą do kościoła się pomodlić. Tego dnia było dość ciepło jak na tę porę roku. Zbliżała się zima ale w Mystic Falls od kilkudziesięciu lat nie było mrozu. Temperatura dochodziła do dwudziestu dwóch stopni a ludzie chodzili w krótkich rękawkach. Charakterystyczny dźwięk bijących dzwonów kościelnych rozchodziły się po całej okolicy. Z dużego budynku, zbudowanego w XVII wieku wychodziło mnóstwo duchownych ludzi. Rodzeństwo Gilbertów, Caroline, Matt i Bonnie byli jednymi z nich. Kiedy już mieli kierować się w stronę swoich pojazdów, brunetka z wózkiem dziecięcym ich zatrzymała.
- Hej - radośnie powitała starych znajomych.
- Aprill ? - powiedział Jeremy ze zdziwieniem. Sądził że Aprill wyjechała. Bez wahania przytulił świeżo upieczoną mamę. - Cześć, co u ciebie ?
- Jak widać - uśmiechnęła się. - Moje maleństwo jest już w 100 % ze mną.
- Jak ma na imię ? - zapytała Bonnie
- Margaret
- Margaretttt - przeciągnęła Elena. - Śliczne imię. Długo tu jesteś ?
- Nie. Kilka dni temu przyjechałam. A co u was ?
- A w sumie nic szczególnego się nie działo - Powiedziała panna Gilbert.
- Jak to nic? - spojrzała na przyjaciółkę, Caroline. - Elena i Damon są zaręczeni - skierowała się do mamy Margaret.
- To świetnie. Gratuluje - przytuliła ją po czym Elena pokazała Aprill pierścionek. - A u was ? - tym razem skierowała się do Matta.
- A świetnie. Niedawno wróciliśmy z podróży. Jesteśmy bardzo szczęśliwi.
- Szkoda że ja nie miałam tyle szczęścia.... - zawiesiła głos. - Muszę już lecieć. Mała zaraz się obudzi a zapewnię będzie głodna. Cześć
- Do zobaczenia - rzucił Matt.- Macierzyństwo jej służy - dodał
- I to jak - zgodził się Jeremy.
- Nie zjedzcie ją wzrokiem chłopaki! - wyrwała ich z podziwu blondynka. Atak śmiechu dopadł każdego z nich.
Godzinę później, kiedy wszyscy rozjechali się do własnych domów, Klaus wysłał Elenie, Damonowi, Jeremiemu, Bonnie, Stefanowi, Siostrze i jej mężowi i oczywiście Caroline wiadomość:
Za godzinę u mnie.Przyjdź! - Klaus
Dokładnie każdego zdziwił ten sms, a szczególnie Bonnie która uważała że Mikaelson coś knuje. Więc po tej godzinie, wszyscy bez wyjątku spotkali się w pensjonacie hybrydy.
- Po co nas tu ściągnąłeś, Klaus ? - zapytał młodszy Salvatore.
- Spokojnie. Nie denerwuj się. Może się czegoś napijecie ? - kulturalnie zapytał gości.
- Po prostu powiedz co chcesz. Śpieszę się.
- No dobrze. Chcę abyście wiedzieli że jesteście dla mnie jak rodzina. Bardzo was szanuję- w tej chwili Damon prychnął na znak że nie zgadza się z wypowiedzią pierwotnego. Ten tylko posłał jemu mordercze spojrzenie. Klaus widocznie się zmienił przez ostatnie miesiące. A wszystko dzięki złotowłosej wampirzycy. Nadal jest twardzielem ale jego serce nie pokrywa gruba warstwa lodu. Nie zabija już na poprawienie sobie humoru. Jest bardziej uczuciowy. - Z uwagi że chciałbym uczcić to że możemy się wszyscy razem spotkać, proponuje kolację. Dzisiaj o ósmej. Tutaj. Nie ukrywam że liczę na waszą obecność.
- Wow Klaus - odezwała się Rebekah - jakie przemówienie. Nie poznałam cię, braciszku. Oczywiście będziemy punktualnie.
- My też - chórem .. a może nawet po kolei każda z par dołączyła się do wypowiedzi, potwierdzając spotkanie. Tylko Stefan nic nie odpowiedział i wtedy wszystkie spojrzenia z pytajnikami w oczach spoczęły na blondynie.
- Ja ... yy mam dziś randkę. - Chciał się wymigać
- Świetnie! Przyprowadź ją. Poznamy się lepiej.- Stwierdził Klaus.
- Dobrze. Uciekam już . Na razie wszystkim. - pożegnał się Stefan
- My już tez pójdziemy. W każdym razie ja. Mam coś do załatwienia. - powiedziała partnerka Damona.
- Tak ? a co ? - zapytał zaciekawiony chłopak.
- yhymm muszę iść do banku. - Skłamała. Dziewczyna planowała znów spotkać się z Joshem który leży w szpitalu właśnie przez jej narzeczonego.
- Dziękuje Klaus - Caroline wzięła na bok hybrydę i podziękowała za zaistniałą sytuację. Całkowicie się tego nie spodziewała
- nie ma za co, piękna - uśmiechnął się do niej a ta odwzajemniła to.
Damon zawiózł Elenę pod bank. Ten pytając czy ma poczekać doczekał się tylko " nie trzeba " więc pojechał do Grilla napić się ze swym kompanem od kieliszka czyli nauczycielem historii.
Elena wchodząc do szpitala, pierwsze co uczyniła do poszła do gabinetu doktor Fell. Kiedy po zapukaniu w szklane drzwi, weszła ujrzała w pokoju Stefana. Oboje byli całkowicie w szoku ponieważ nie spodziewali się siebie w tym miejscu.
- Hej Stefan . Co tu robisz ? - zapytała pierwsza
- idziemy na mecz - odpowiedziała odważnie Meredith
- a ty co tutaj robisz ? - zapytał - nie powinnaś być w banku ?
- Co ? - zapomniała o swoim "małym" kłamstewku.- A tak no bo była tylko wpadłam po wyniki .
- Jesteś chora ? - zmartwił się.
Meredith chcąc uniknąć niezręcznej sytuacji, popędziła Salvatore'a.
- Choćby już, bo nie zdążymy. - poprosiła
- Tak, oczywiście. Panie przodem.- przepuścił ją i wyszli.
Elena miała zmieszane uczucia. Nie była pewna czy pójść do Courta czy wyjść z budynku i wrócić do ukochanego. Ostatecznie wybrała pierwszą opcję.
- hej . Jak się czujesz ? - weszła i usiadła przy łóżku.
- Świetnie. - powiedział radośnie. - Jutro mnie wypisują. A ty jak się masz?
- niezbyt.... właśnie minęłam byłego.
- Stefan ?
- Tak... skąd wiedziałeś?
- Przegadaliśmy całą noc. Chyba zdążyłaś powiedzieć mi każdy swój sekret. - Tak właśnie myślał brunet. Był pewny że wie o dziewczynie wszystko. Jednak ona kryła znacznie mroczniejszą tajemnice.
- No tak - przez chwilę przestraszona Elena, po chwili uspokoiła się.
- Tak sobie pomyślałem że może pójdziemy w tygodniu na drinka ? - zaproponował
- Nie sądze... mam narzeczonego ...a to mu się nie spodoba - uśmiechnęła się
- Oj tam Oj tam. To przyłoży mi następny raz. Ale wiesz co ? Będzie warto bo będziesz miała kolejny powód żeby mnie odwiedzać - spojrzał flirtującym wzrokiem a ta się zaczerwieniła niczym jabłka w środku lata. Czuła się niekomfortowo z tym ponieważ ton w jaki chłopak z nią rozmawia, podobał się jej. Czuła że to coś złego, nie wiedziała czemu przecież to tylko niewinna rozmowa.
- haha dobre... ale nie przejdzie - spojrzał na nią z miną psiaczka. Dokładnie podobną robił Damon jak chciał ją do czegoś przekonać. Nie mogła się temu oprzeć. - Okej.. zastanowię się. A tu masz troszkę witamin. - Wyciągnęła z torebki kilka pomarańczy i wyłożyła na stolik.
Tym czasem na meczu piłki nożnej. Meredith i Stefan nieźle się bawili. Fanatyzm tej dyscypliny sportowej u kobiet był rzadki ale spotykany. Fell była bardzo zafascynowana grą tym bardziej że tamtejszy zespół wygrywał 2-1. Wypili kilka piw i zjedli po zapiekance. Nie były to potrawy prosto z restauracji ale doktor uwielbiała takie jedzenie, szczególnie w dobrym towarzystwie. Koniec meczu przypieczętowali wspólnym zdjęciem zrobionym przez mężczyznę siedzącego za nimi.
Nadeszła kolacja u Mikaelsona. Wszyscy ochoczo zajadali się potrawami zrobionymi w najlepszych restauracjach. Klaus jak na faceta starej daty zadbał też aby na stole pojawiły się również bardziej współczesne potrawy.
- Nadal nie wierze w twoją zmianę Klausie.- w końcu Damon zabrał głos.
- A jednak. Jak to mówią ? A tak . Wiara czyni cuda - uśmiechnął się.
- Bez powodu tego nie robisz ? Planujesz totalny kataklizm ? czy może - ściszył głos - niespodziankę dla Barbie ?
Ten tylko położył palec na ustach, sygnalizując żeby nie poruszać tego tematu. Kiedy już wszyscy zjedli. Każdy usiadł przy kominku obok swojego towarzysza. Dziewczyny jak to dziewczyny plotkowały o modzie, o życiu i przede wszystkim o swoich partnerach. Grono mężczyzn popijało Bourbon, Brandy lub po prostu czystą wódkę. Woda czy sok nie wchodził dziś w grę. Po jakimś czasie bracia Salvatore znaleźli się na osobności i o czymś rozmawiali.
- Damon. Elena ma problemy ? - zapytał
- co ? jakie ?
- Nie wiem ... zdrowotne ?
- Co ? Nic mi nie wiadomo - spojrzał na swą ukochaną. - Mówiła ci coś ?
- Nie . Po prostu widzieliśmy się dziś w szpitalu i się zmartwiłem. Wiem że to twoja dziewczyna ale nadal mi na niej zależy więc... - nie skończył bo brunet mu przerwał.
- Dziękuję ci Stefanie. Na prawdę. Pogadam z nią. - Damon postanowił dosiąść się do dziewczyn.
Były tak zagadane że prawie nie zauważyły jego obecności, prócz tej która powinna ta uwagę zwrócić. Kiedy rozmawiała z przyjaciółkami, nie przejmując się niczym pogłaskała kolano niebieskookiego dla którego jej dotyk był jak narkotyk.
Po przyjęciu, dżentelmeni bezpiecznie odwieźli swe piękne towarzyszki do domu mimo alkoholu płynącego w ich krwi.
Dochodzi godzina 2:00 Każdy człowiek o tej godzinie śpi gdyż na następny dzień idą do pracy lub szkoły. Stefan oraz Bonnie w tym czasie przekraczali granicę Mystic Falls. W tej chwili znajdują się poza miastem i wyruszają w podróż o której tylko oni wiedzą. Muszą uciekać. Oboje mają wspólny cel. Ocalić Elenę. Kolacja u Pierwotnego była im na rękę, ponieważ mogli zobaczyć się wszyscy razem. Boją się jedynie tego że bliscy zezłoszczą się z powodu tak nagłego wyjazdu. Jedynie w co mogą wierzyć to to że im wybaczą.
No to jest następny rozdział. Bardzo mi się on podoba ale ocenę zostawiam wam. :) Liczę na komentarze z waszej strony. Jak zapewnię wiecie sami z doświadczenia. KOMENTARZE MOTYWUJĄ !!! :)
Pozdrawiam wszystkich :)
- Hej - radośnie powitała starych znajomych.
- Aprill ? - powiedział Jeremy ze zdziwieniem. Sądził że Aprill wyjechała. Bez wahania przytulił świeżo upieczoną mamę. - Cześć, co u ciebie ?
- Jak widać - uśmiechnęła się. - Moje maleństwo jest już w 100 % ze mną.
- Jak ma na imię ? - zapytała Bonnie
- Margaret
- Margaretttt - przeciągnęła Elena. - Śliczne imię. Długo tu jesteś ?
- Nie. Kilka dni temu przyjechałam. A co u was ?
- A w sumie nic szczególnego się nie działo - Powiedziała panna Gilbert.
- Jak to nic? - spojrzała na przyjaciółkę, Caroline. - Elena i Damon są zaręczeni - skierowała się do mamy Margaret.
- To świetnie. Gratuluje - przytuliła ją po czym Elena pokazała Aprill pierścionek. - A u was ? - tym razem skierowała się do Matta.
- A świetnie. Niedawno wróciliśmy z podróży. Jesteśmy bardzo szczęśliwi.
- Szkoda że ja nie miałam tyle szczęścia.... - zawiesiła głos. - Muszę już lecieć. Mała zaraz się obudzi a zapewnię będzie głodna. Cześć
- Do zobaczenia - rzucił Matt.- Macierzyństwo jej służy - dodał
- I to jak - zgodził się Jeremy.
- Nie zjedzcie ją wzrokiem chłopaki! - wyrwała ich z podziwu blondynka. Atak śmiechu dopadł każdego z nich.
Godzinę później, kiedy wszyscy rozjechali się do własnych domów, Klaus wysłał Elenie, Damonowi, Jeremiemu, Bonnie, Stefanowi, Siostrze i jej mężowi i oczywiście Caroline wiadomość:
Za godzinę u mnie.Przyjdź! - Klaus
Dokładnie każdego zdziwił ten sms, a szczególnie Bonnie która uważała że Mikaelson coś knuje. Więc po tej godzinie, wszyscy bez wyjątku spotkali się w pensjonacie hybrydy.
- Po co nas tu ściągnąłeś, Klaus ? - zapytał młodszy Salvatore.
- Spokojnie. Nie denerwuj się. Może się czegoś napijecie ? - kulturalnie zapytał gości.
- Po prostu powiedz co chcesz. Śpieszę się.
- No dobrze. Chcę abyście wiedzieli że jesteście dla mnie jak rodzina. Bardzo was szanuję- w tej chwili Damon prychnął na znak że nie zgadza się z wypowiedzią pierwotnego. Ten tylko posłał jemu mordercze spojrzenie. Klaus widocznie się zmienił przez ostatnie miesiące. A wszystko dzięki złotowłosej wampirzycy. Nadal jest twardzielem ale jego serce nie pokrywa gruba warstwa lodu. Nie zabija już na poprawienie sobie humoru. Jest bardziej uczuciowy. - Z uwagi że chciałbym uczcić to że możemy się wszyscy razem spotkać, proponuje kolację. Dzisiaj o ósmej. Tutaj. Nie ukrywam że liczę na waszą obecność.
- Wow Klaus - odezwała się Rebekah - jakie przemówienie. Nie poznałam cię, braciszku. Oczywiście będziemy punktualnie.
- My też - chórem .. a może nawet po kolei każda z par dołączyła się do wypowiedzi, potwierdzając spotkanie. Tylko Stefan nic nie odpowiedział i wtedy wszystkie spojrzenia z pytajnikami w oczach spoczęły na blondynie.
- Ja ... yy mam dziś randkę. - Chciał się wymigać
- Świetnie! Przyprowadź ją. Poznamy się lepiej.- Stwierdził Klaus.
- Dobrze. Uciekam już . Na razie wszystkim. - pożegnał się Stefan
- My już tez pójdziemy. W każdym razie ja. Mam coś do załatwienia. - powiedziała partnerka Damona.
- Tak ? a co ? - zapytał zaciekawiony chłopak.
- yhymm muszę iść do banku. - Skłamała. Dziewczyna planowała znów spotkać się z Joshem który leży w szpitalu właśnie przez jej narzeczonego.
- Dziękuje Klaus - Caroline wzięła na bok hybrydę i podziękowała za zaistniałą sytuację. Całkowicie się tego nie spodziewała
- nie ma za co, piękna - uśmiechnął się do niej a ta odwzajemniła to.
Damon zawiózł Elenę pod bank. Ten pytając czy ma poczekać doczekał się tylko " nie trzeba " więc pojechał do Grilla napić się ze swym kompanem od kieliszka czyli nauczycielem historii.
Elena wchodząc do szpitala, pierwsze co uczyniła do poszła do gabinetu doktor Fell. Kiedy po zapukaniu w szklane drzwi, weszła ujrzała w pokoju Stefana. Oboje byli całkowicie w szoku ponieważ nie spodziewali się siebie w tym miejscu.
- Hej Stefan . Co tu robisz ? - zapytała pierwsza
- idziemy na mecz - odpowiedziała odważnie Meredith
- a ty co tutaj robisz ? - zapytał - nie powinnaś być w banku ?
- Co ? - zapomniała o swoim "małym" kłamstewku.- A tak no bo była tylko wpadłam po wyniki .
- Jesteś chora ? - zmartwił się.
Meredith chcąc uniknąć niezręcznej sytuacji, popędziła Salvatore'a.
- Choćby już, bo nie zdążymy. - poprosiła
- Tak, oczywiście. Panie przodem.- przepuścił ją i wyszli.
Elena miała zmieszane uczucia. Nie była pewna czy pójść do Courta czy wyjść z budynku i wrócić do ukochanego. Ostatecznie wybrała pierwszą opcję.
- hej . Jak się czujesz ? - weszła i usiadła przy łóżku.
- Świetnie. - powiedział radośnie. - Jutro mnie wypisują. A ty jak się masz?
- niezbyt.... właśnie minęłam byłego.
- Stefan ?
- Tak... skąd wiedziałeś?
- Przegadaliśmy całą noc. Chyba zdążyłaś powiedzieć mi każdy swój sekret. - Tak właśnie myślał brunet. Był pewny że wie o dziewczynie wszystko. Jednak ona kryła znacznie mroczniejszą tajemnice.
- No tak - przez chwilę przestraszona Elena, po chwili uspokoiła się.
- Tak sobie pomyślałem że może pójdziemy w tygodniu na drinka ? - zaproponował
- Nie sądze... mam narzeczonego ...a to mu się nie spodoba - uśmiechnęła się
- Oj tam Oj tam. To przyłoży mi następny raz. Ale wiesz co ? Będzie warto bo będziesz miała kolejny powód żeby mnie odwiedzać - spojrzał flirtującym wzrokiem a ta się zaczerwieniła niczym jabłka w środku lata. Czuła się niekomfortowo z tym ponieważ ton w jaki chłopak z nią rozmawia, podobał się jej. Czuła że to coś złego, nie wiedziała czemu przecież to tylko niewinna rozmowa.
- haha dobre... ale nie przejdzie - spojrzał na nią z miną psiaczka. Dokładnie podobną robił Damon jak chciał ją do czegoś przekonać. Nie mogła się temu oprzeć. - Okej.. zastanowię się. A tu masz troszkę witamin. - Wyciągnęła z torebki kilka pomarańczy i wyłożyła na stolik.
Tym czasem na meczu piłki nożnej. Meredith i Stefan nieźle się bawili. Fanatyzm tej dyscypliny sportowej u kobiet był rzadki ale spotykany. Fell była bardzo zafascynowana grą tym bardziej że tamtejszy zespół wygrywał 2-1. Wypili kilka piw i zjedli po zapiekance. Nie były to potrawy prosto z restauracji ale doktor uwielbiała takie jedzenie, szczególnie w dobrym towarzystwie. Koniec meczu przypieczętowali wspólnym zdjęciem zrobionym przez mężczyznę siedzącego za nimi.
Nadeszła kolacja u Mikaelsona. Wszyscy ochoczo zajadali się potrawami zrobionymi w najlepszych restauracjach. Klaus jak na faceta starej daty zadbał też aby na stole pojawiły się również bardziej współczesne potrawy.
- Nadal nie wierze w twoją zmianę Klausie.- w końcu Damon zabrał głos.
- A jednak. Jak to mówią ? A tak . Wiara czyni cuda - uśmiechnął się.
- Bez powodu tego nie robisz ? Planujesz totalny kataklizm ? czy może - ściszył głos - niespodziankę dla Barbie ?
Ten tylko położył palec na ustach, sygnalizując żeby nie poruszać tego tematu. Kiedy już wszyscy zjedli. Każdy usiadł przy kominku obok swojego towarzysza. Dziewczyny jak to dziewczyny plotkowały o modzie, o życiu i przede wszystkim o swoich partnerach. Grono mężczyzn popijało Bourbon, Brandy lub po prostu czystą wódkę. Woda czy sok nie wchodził dziś w grę. Po jakimś czasie bracia Salvatore znaleźli się na osobności i o czymś rozmawiali.
- Damon. Elena ma problemy ? - zapytał
- co ? jakie ?
- Nie wiem ... zdrowotne ?
- Co ? Nic mi nie wiadomo - spojrzał na swą ukochaną. - Mówiła ci coś ?
- Nie . Po prostu widzieliśmy się dziś w szpitalu i się zmartwiłem. Wiem że to twoja dziewczyna ale nadal mi na niej zależy więc... - nie skończył bo brunet mu przerwał.
- Dziękuję ci Stefanie. Na prawdę. Pogadam z nią. - Damon postanowił dosiąść się do dziewczyn.
Były tak zagadane że prawie nie zauważyły jego obecności, prócz tej która powinna ta uwagę zwrócić. Kiedy rozmawiała z przyjaciółkami, nie przejmując się niczym pogłaskała kolano niebieskookiego dla którego jej dotyk był jak narkotyk.
Po przyjęciu, dżentelmeni bezpiecznie odwieźli swe piękne towarzyszki do domu mimo alkoholu płynącego w ich krwi.
Dochodzi godzina 2:00 Każdy człowiek o tej godzinie śpi gdyż na następny dzień idą do pracy lub szkoły. Stefan oraz Bonnie w tym czasie przekraczali granicę Mystic Falls. W tej chwili znajdują się poza miastem i wyruszają w podróż o której tylko oni wiedzą. Muszą uciekać. Oboje mają wspólny cel. Ocalić Elenę. Kolacja u Pierwotnego była im na rękę, ponieważ mogli zobaczyć się wszyscy razem. Boją się jedynie tego że bliscy zezłoszczą się z powodu tak nagłego wyjazdu. Jedynie w co mogą wierzyć to to że im wybaczą.
No to jest następny rozdział. Bardzo mi się on podoba ale ocenę zostawiam wam. :) Liczę na komentarze z waszej strony. Jak zapewnię wiecie sami z doświadczenia. KOMENTARZE MOTYWUJĄ !!! :)
Pozdrawiam wszystkich :)