:)

niedziela, 27 października 2013

:(

Kochani .!!!
Tak mi przykro że ani w tym ani w poprzednim weekendzie nic nie dodałam. Nie zawiesiłam bloga. Powodem jest :
1. Brak czasu :( Dużo nauki...
2. Brak weny ahhh :(
Obiecuje że postaram się nad następnym rozdziałem. Nie zostawię tak was. Być może w środku tygodnia dodam coś ale to tylko może. Wiem jedno że na pewno w następny weekend notka się pojawi. Jeszcze raz przepraszam was. Mam nadzieje że wybaczycie mi to i jeżeli macie jakieś propozycję co do nowego rozdziału proszę piszcie na mojego e-maila : Alicja-Czerniawska@wp.pl 
Pozdrawiam wszystkich czytelników. .!

sobota, 12 października 2013

Rozdział XXXI

Po południu. O tej porze wszyscy uczniowie szkoły średniej kończyli zajęcia. Ani Elena ani Bonnie nie zjawiła się na lekcjach co zmartwiło Caroline która liczyła że przyjaciółki pojawią się. Jeremy został zwolniony przez własną siostrę z powodów "spraw rodzinnych". W związku że Gilberci nie są w najlepszej sytuacji, dyrektor nie widział przeciw skazań  aby nastolatka nie zwolnić z obowiązku. Elena była pewna że Jeremy tylko męczy się w szkole. Był zakochany w czarownicy, a ta właśnie wyjechała. Matt zaczął dziś pierwszy dzień nauki od czasu powrotu z miesiąca miodowego. Hipnoza Rebeki potrafiła zadziałać cuda, w przeciwnym razie Matt już dawno byłby wyrzucony ze szkoły. Pod szkołę białym samochodem przyjechała żona Donovana która bezpiecznie odwiozła go do ich wspólnego domu. Po prysznicu do Matta zadzwonił telefon. Charakterystyczny dźwięk piosenki Lord- Royals wyrwał z czytania pierwotną. To była Aprill. Zaproponowała mu spotkanie. Blondyn nie ukrywał miłego zaskoczenia. Wampirzyca nie miała powodów do zazdrości ale mimo to czuła się zazdrosna. Zaproponowała że pójdzie z nim. Ten nie usłyszał jej ponieważ był zajęty pisaniem sms. Zapytała jeszcze raz. Nic. Zazdrosna żona zirytowała się.
- Hey, mówię do ciebie - powiedziała po czym zamknęła książkę.



- Tak. - spojrzał na nią.
- Idę z tobą.
- Kochanie. - pocałował ją - nie ładnie podsłuchiwać. Z resztą to przyjacielskie spotkanie, będziemy wspominać zapewne.
- Super. Idę się szykować.
Chłopak nie wygrałby tej rozmowy więc postanowił więcej nie dyskutować z kobietą. Często próbował i wiedział że to nie kończy się po jego myśli.
        Elena wraz z młodszym bratem jest w barze mlecznym. Nie miała czasu nic przygotować więc stwierdziła że naleśniki z serem będą dobre.  Tym czasem w pensjonacie Salvatorów dzieją się straszne rzeczy. Do wielkiego krzesła, żelaznymi łańcuchami został przywiązany starszy Salvatore. Widać że jest w tej chwili bezsilny. Próbuje się wyrwać ale niestety łańcuch jest zbyt gruby.



- Gdzie oni są! - wykrzyczała brunetka
- Nie mam pojęcia! Jak tak bardzo ich potrzebujesz to czemu sama ich nie poszukasz co?! - wykrzyczał z jękiem. Miał połamane żebra. Kilka minut wcześniej wampirzyca połamała mu żebra i spuściła z niego krew. W takim stanie żebra nie miały warunków do zrośnięcia się .
- Mam od tego ludzi! - odpowiedziała spokojnie po czym wsadziła rękę prosto w pierś Damona.
- To co chcesz ode mnie! - te słowa były mu niepotrzebne bo jej ręka zagłębiła się bardziej.
- Twoja wiedźma powybijała ich wszystkich! Masz czas do jutra. Jeśli ich nie znajdziesz zacznę psocić. Hmmm może zacznę od młodego Gilberta.... po ukochaną Elenę. - wyciągnęła rękę i zniknęła.
        Kiedy już Elena dotarła do domu zastała nieprzytomnego ukochanego. Wampir chwilowo stracił przytomność. Dziewczyna widząc go w takim stanie próbowała go ocknąć. Przyłożyła nadgarstek o napoiła wampira. Powoli brunet wracał do sił ale nadał łańcuchy były za mocne. Z pomocą Jeremiego udało mu się.
Damon mocno przemyślał sobie co zrobić. Nie mógł zdradzić Bonnie ale mógł trochę zmienić plan Alice. Postanowił udać się do Dallas.
                                                       * * *
Dallas 1971r.
Sobotni wieczór.  Trojga przyjaciół postanowiła pójść na koncert zespołu "Sex Pistols". Jest to ulubiony zespół całej trójcy ale najbardziej Alexi. Koncerty w latach siedemdziesiątych to były czasy.  Co weekend na mieście ludzie bawili się do rana. Alkohol się nie kończył a zabawa nie miała końca. "God Save The Queen" tak brzmiała jedna z piosenek przy której bawili się znajomi. Stefan poszedł do baru po 3 piwa, dla każdego po jednym, zaś Lexi i Damon stali przed sceną napajając się dźwiękami czystego rocka.  



- God save the queen The fascist regime......! -  Zaśpiewał starszy Salvatore
- Nie fałszuj! - powiedziała Alexia do Damona. W tej chwili podszedł Stefan z trunkiem.
- Hahahh kto tu fałszuje! Musiałabyś słyszeć się pod prysznicem! To jakaś katastrofa! - Brunet dogryzał przyjaciółce ale to z sympatii. 
- Jak dzieci! - dodał śmiejąc się Stefan.
- Za dobre czasy! - Wzniosła butelkę ku górze na znak toastu. Chłopaki również to uczynili i powtórzyli za Branson.
- Za nas! - dodał Damon. 
                                                       * * *
                     Po kilkugodzinnej jeździe Damon i Elena dojechali na miejsce a dokładnie pod dom gdzie z bratem i Lexi mieszkali przez dobre kilkanaście lat.  Dom był wielki ale nie tak jak ich pensjonat w Mystic Falls. Był on biały, zdobiony w wiktoriańskim stylu. Para od razu dostrzegła samochód Stefana i nie mieli wątpliwości że on tam jest. Nie potrzebowali zaproszenia więc bez problemu weszli i zastali Stefana czytającego jakieś papiery.
- Bracie! - przywitał go Damon.
- Co wy tu robicie ? - zapytał zaskoczony Salvatore. Brunetka od razu przytuliła byłego chłopaka.
- Szukaliśmy was! Katherine coś kombinuje. Musicie wyjechać. - zasugerował Damon 
- O czym ty mówisz, Damon. Nie taki był plan. - powiedziała dziewczyna Damona.
- Plany się zmieniły. A gdzie w ogóle jest wiedźma? - rzucił torbę z rzeczami Eleny na ziemię.
- W lesie, szuka czegoś. A może powiesz mi co to za plan? - zapytał Stefan
- Dowiecie się w swoim czasie. Ja idę po Bonnie. Wy tu zostańcie na wypadek jakby ktoś nas śledził.
               Kiedy Damon i Jeremy szukali Bonnie, Stefan w tym czasie przestawił samochody, natomiast. Wampir wykorzystał sytuację i postanowił porozmawiać z Eleną. Wczoraj Meredith wszystko mu powiedziała.  Co prawda prosiła aby zachował to w tajemnicy ale ten wolał pogadać o tym z głównym źródłem.
- Rozmawiałem z Meredith....- nie wiedział jak zacząć.
- Domyślam się. Byliście na randce... jak było ? - niczego nie świadoma Gilbertówna nie denerwowała się ani trochę. Ufała lekarce.
- Całkiem fajnie ... ale bardziej interesuje mnie to kim jest Josh Court. - Te słowa zamurowały brunetkę
- kto ? - wpadła w zakłopotanie
- Nie udawaj Eleno. Bądź szczera. Kim on był i dlaczego go regularnie odwiedzasz a przede wszystkim dlaczego okłamujesz moje brata? - To w jaki sposób on się wypytywał o Josha było dla niej czymś nowym. W jego oczach można było dostrzec rozczarowanie i smutek. Mimo że wolałby być jej chłopakiem to i tak nie pochwalał jej zachowania. Mimo wszystko Damon to jego brat.
- Nikt ważny, a odwiedzam go ... bo to przez Damona tam leży.
- I dlatego go okłamujesz? Jeżeli go kochasz to zaufaj mu.
- Ja mu ufam, Stefanie tylko.... wiesz jaki on jest. Wybuchowy... porywczy .... Proszę nie mów mu tego 
- Sam nie wiem. Wygląda to jak wygląda ale ... on powinien wiedzieć.
- Wiem... źle robie nie mówiąc mu tego.. - przyznała się. - Mimo to on nie może się dowiedzieć tego więc proszę cię. Nie mów mu tego. To będzie nasza tajemnica.
- Nie mogę tego zrobić. To mój brat, Eleno. Zerwij ten kontakt zanim go skrzywdzisz... lub zanim on kogoś skrzywdzi.
             Po dość niewesołej pogawędce Damon, Jeremy i Bonnie wrócili. Zauważyli że coś jest nie tak ponieważ byli partnerzy mieli grobowe miny.
- Plan jest taki. Wasza trójka o świcie opuści miasto,a ja i Jeremy wracamy do Mystic Falls. Jasne ? To w drogę mały punku. - powiedział tak szybko aby nie zdążyli mu przerwać. Miał plan i chciał się go trzymać.
- Damon, co ty wyprawiasz ? Dlaczego mam jechać ? Nie zostawię was! - wykrzyczała.
- Dasz radę. Zaopiekuję się Jeremym. - pocałował ukochaną. - Lecimy. - Jeremy również pożegnał się z wybranką jego serca oraz z resztą i cała dwójka wyjechała z Dallas. Dlaczego tylko Jeremy został ? To jasne! Alice przede wszystkim  nie może wyczuć że sobowtór  i wiedźma uciekły, więc Jeremy dla niepoznaki został. Petrova dobrze wie że miłość Gilbertównej do brata jest bardzo silna. Wie też że nie zostawiłaby go na pastwę Damona więc będzie to idealna przykrywka.... choćby na jakiś czas. Tak właśnie sądził Damon.





I jest 31 rozdział!!! + moje pierwsze retrospekcje .! :) Dziękuje kochanie za wierne komentowanie, czytanie a przede wszystkim za to że jest nas aż 9 tysięcy.!! 

Dodałam do bloga muzykę. Jeżeli macie propozycję co do utworów to śmiało piszcie :) Na pewno wezmę pod uwagę :)
Pozdrawiam Alicja

sobota, 5 października 2013

Rozdział XXX

Wczesny ranek. Salvatore wraz z czarownicą zatrzymali się w mieście do którego wampir ma sentyment. To on pomógł przetrwać mieszkańcom tej mieściny która leży w stanie Teksas. To tam po metamorfozie Lexi, zatrzymał się na długie lata. Dallas to piękne miasteczko, które w porównaniu do Mystic Falls jest wolne od wampirów. Nie bez powodu wybrał akurat to miejsce. Ma tu swoich ludzi, przyjaciół którzy się nimi zaopiekują.
- W końcu - powiedziała mulatka. - Mam wrażenie że kości mi zastygły.
- Uroki człowieczeństwa. - Zażartował
- ha ha ha bardzo śmieszne, a skoro już o tym mówimy to moje ludzkie zmysły podpowiadają mi że muszę coś zjeść.
- choć pójdziemy do knajpy za rogiem.
Para przyjaciół weszła do małej knajpki zwanej  The Ginger Man. Przy barze stał dość przystojny i bardzo umięśniony mężczyzna. Gdy tylko weszli, blondyn uśmiechnął się na jego widok.
- Nie wierze! Stefan Salvatore - Mężczyzna również radośnie się uśmiechnął. Był mile zaskoczony. Chłopak przeskoczył przez bar po czym przytulił towarzysza Bonnie.- Kope lat. Co u ciebie?
- Hej Tommy. Liczyłem że cię tu spotkam, a u mnie jak to u mnie. Poznaj to jest Bonnie.
- Cześć. Napijecie się czegoś ?
- Właściwie to bym coś zjadła - powiedziała Bonnie
- Siadajcie, zaraz coś przyniosę.
Po chwili Tommy przyszedł z trzema szklankami napełnionymi krwią oraz podał po jednej każdemu. Bonnie  dziwnie się poczuła.
- Ja niee.... - pokręciła głową.
- Soryy ... nie mam zwierzęcej. Tylko taka. To może kawa ?
- Tak , poproszę
- Derek! Zrób kawę..... - nie wiedział jaką i zrobił duże oczy. Jedni lubią czarną drudzy latte, szczególnie kobiety.
- Latte. Dziękuje
- Stefan - nachylił się nad blondynem. - Ktoś poluję na Katherine.
- To już wiesz. Wow - zdziwił się. - Skąd?
- Miesiąc temu banda świrów zdemolowała mi bar i zabiła kilku naszych szukając Katherine. Pytali się też o ciebie i Damona.
        Jeremy właśnie obudził się. Dochodziła godzina 9 rano. Był całkowicie spóźniony do szkoły. W ciągu kilku minut zdążył się ubrać, uszykować śniadanie i wyjść. Tak się śpieszył że nawet nie sprawdził swojego telefonu. Dopiero przed szkołą dostał sms od ukochanej.
Jeremy, muszę wyjechać na kilka tygodni, może kilka miesięcy. Niestety nie mogę ci zdradzić powodu dlaczego to robię ale mogę cię zapewnić że cokolwiek by się stało, ja zawsze będę cię kochać. Do zobaczenia wkrótce.
Po głowie Gilberta roiło się od przeróżnych myśli. Po pierwsze był w szoku, ale zdał sobie sprawę że coś się dzieje. Wyjechała, zostawiając go. Po jego policzkach popłynęła samotna łza.


Po chwili zadzwonił do siostry aby ją powiadomić o tym fakcie. Ta również nie była zachwycona, tym bardziej że właśnie się okazało że rzeczy Stefana zniknęły i sam on również. Elena postanowiła coś z tym zrobić i niestety opuścić kolejny dzień. To było dość dziwne. Stefan i Bonnie byli w dobrych relacjach ale nikt się nie spodziewał że razem wyjadą.
      Tym czasem w domu Josha. Court kilka godzin  wcześniej dostał od Meredith Fell wypis ze szpitala i wrócił do domu. Był pewny że tego dnia Elena go odwiedzi w szpitalu ale  przecież go tam nie ma. Na szczęście mają swoje numery telefonów. Mimo że to przez nią wylądował w szpitalu do dziewczyna była dla niego bratnią duszą. Jego mama Kimberly właśnie usmażyła mu jajecznicę którą uwielbiał. Kobieta widząc zamyślonego syna, przysiadła się i postanowiła zapytać.
- Coś się stało, kochanie ?
- Nie, nic- odpowiedział sucho
- Czy to "nic" ma coś wspólnego z tą dziewczyną co cię odwiedzała ? - zapytała lecz nie doczekała się odpowiedzi. Jego wzrok mówił sam za siebie, a konkretnie: Mamo, nie wtrącaj się.

- Okej , nie moja sprawa. - Napiła się herbaty w czerwonym, jej ulubionym kubku. - Całkiem ładna jest.
- Dziękuje, było smaczne. - Ucałował mamę w czoło. - Idę do pracy. Kocham cię
- Ja ciebie też, synku
      W pensjonacie Gilbertów.  Elena nadal nie jest są pewna czy zniknięcie najbliższych jej osób jest przypadkowa czy też nie. Damon natomiast jest pewny że Bonnie dowiedziała się o intrydze Alice i uciekła ale nadal nie wie po co Stefan to zrobił. Mimo to nadal nie wtajemniczył ukochanej. Elena wiedziała że Alice ma jakiś interes do Katherine ale nie znała szczegółów dotyczących udziału Bennet w tej akcji. Nagle usłyszeli huk. Drzwi natychmiast wyleciały z zawiasów. Do domu wpadła Katerina. Była wściekła. Zaczeła krzyczeć.
- Gdzie jest wiedźma!
- Zapytałbym o to samo! - podszedł do niej. - Nie ma jej. Mojego braciszka również
- I mówisz to tak spokojnie! Nie taki miał być plan. Alice wszystko wywęszy.
- Co mamy robić ? - Odezwała się Elena.
- Ty! - spojrzała kpiąco. - Nic sobowtórze. Nie wtrącaj się. Jadę za nimi, Damon. 
Wampirzyca wyszła z pensjonatu wściekła. Nic nie szło po jej myśli.
Od razu skierowała się do swojego mini pałacu. Miała gust co do wyboru miejsca zamieszkania. Po godzinie była gotowa. Pierce spakowała większość swoich manatek i wraz z 2 walizkami wsiadła do wozu. Była tak zdenerwowana i wściekła że nie zauważyła że ktoś ją obserwuje.
- Co ona kombinuje ? - zastanawiała się Alice. To właśnie ona śledziła Matkę.
- To co robimy ? - zapytała złotowłosa wampirzyca. Marika należała do "ludzi" Alice.
- Jedźcie za nią. Dzwoń co godzinę.

Wampirzyca usłyszała komendę ale nadal wpatrywała się w czarne Porshe które znikało za domami.
- Na co czekasz ? Już, bo ucieknie!





Jest 30 rozdział :) Bardzo mi z tego powodu miło i również dlatego że jest prawie 9 tysięcy wyświetleń. Jestem bardzo zadowolona z tego rozdziału aczkolwiek miało być tego więcej ale nie miałam czasu. Mam nadzieje że rozdział przypadnie wam do gustu. Jest to chyba mój jedyny rozdział w którym nie ma w ogóle Deleny .

Pozdrawiam i licze na komentarze które bardzo motywują mnie do pisania.




Obserwatorzy