Oczami Klausa:
Zamarłem. Byłem w szoku, ale wiedziałem że to wszystko jest możliwe. Być może Tatia wróci do świata żywych. Po tylu latach znów ją zobaczę. Mimo iż bardzo kocham Caroline, na wiadomość o powrocie mojej dawnej miłości z przed tysiąca lat zrobiło mi się ciepło.
Jeszcze przez chwile rozmawiałem z Kolem i wróciłem do domu. Caroline niedługo wraca ze szkoły. Chcę ją zobaczyć zanim wyjedzie do Nowego Jorku.
* * *
Oczami Eleny:
Wróciłam do domu. W końcu! Padam z nóg. Stwierdzam że koturny nie były dobrym rozwiązaniem, tym bardziej że wracałam ze szkoły pieszo. Teraz tylko kąpiel, szykowanko i mogę ruszać w drogę. Zdjęłam buty i weszłam do salonu. Na kanapie siedział Jeremy wraz z Joshem! Co on tu to diabła robił?! Byłam w szoku. Chłopaki chyba mnie nie zauważyli bo cały czas grali i nawet nie zwrócili na mnie uwagi.
- Nie wiedziałam że się znacie.. - Chrząknęłam i powiedziałam.
- Elena! Cześć.... co ty tu robisz?! - zapytał zdezorientowany Jeremy.
- Mieszkam! - przewróciłam oczami. - miło cię widzieć Josh - uśmiechnęłam się.
- Hej ciebie również, El. - El? serio? co to za skrót?! Moje pełne imię to Elena. - chyba się zasiedziałem, pójdę już. - dodał zmieszany moją miną.
- Nie, nie musisz. - spojrzałam na Jera. - Może się czegoś napijesz? - zapytałam z grzeczności.
- Nie, dziękuje, ale może pójdziemy kiedyś na drinka, jeśli masz ochotę. - uśmiechnął się szeroko. Uwielbiam jak to robił. Ma taki piękny uśmiech, a jego dołeczki..... ahhh cud, miód, malina.
- Eleno, przypomnij mi o której masz samolot? - podszedł do nas mój brat. Widać było że chce mnie spławić. Odwróciłam wzrok z Josha na Jera.
- Właśnie. Samolot. Tak. Zapomniałam - klepnęłam się delikatnie w czoło. Chyba wyglądało to dziwnie bo Court spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- Wyjeżdżasz?
- Tak. Dzisiaj jest koncert Ellie w NY, a dostałam w prezencie bilety, więc szkoda by było nie skorzystać. - usłyszałam dźwięk wydostający się z mojej kieszeni. Esemes... tylko tak nie wypada czytać w towarzystwie. - to ja będę już lecieć na górę. Cześć - skierowałam się w kierunki schodów które prowadziły na piętro naszego domu.
- Spóźnione wszystkiego najlepszego, Eleno. Odezwij się jak będziesz miała czas.
- Dzięki. - odwróciłam się, uśmiechnęłam się delikatnie, wręcz niezauważalnie i pobiegłam do łazienki.
* * *
-Klaus! - do pensjonatu Mikaelsonów wparowała Caroline. - Klaus! - krzyczy cały czas, ale pierwotnego nigdzie nie widziała. Już chciała zejść do pracowni, ale usłyszała wibrujący telefon pierwotnego. Zauważyła jego telefon na stole co było dla niej co najmniej dziwne, bo Nik rzadko spuszcza z oczu swojego smartphone'a. Spojrzała na ekran. Wyświetlone były esemesy hybrydy i jego brata. Nie lubiła grzebać w czyiś telefonach, ale ciekawość wzięła górę i przeczytała kilka.
Od: Kol
Oj nie dąsaj się tak braciszku. Jeszcze kilka dni i znowu ją zobaczysz.
Od: Kol
Po powrocie możemy się umówić na podwójną randkę, tylko nie bierz blondi ze sobą.
Od: Kol
Pamiętasz ją jeszcze? bo ja bardzo dobrze.
- O kim on mówi do cholery? - zapytała sama siebie. - Klaus! - krzyknęła znowu.
- Kochanie, maluje. Coś się stało? - zapytał z troską, i podszedł bliżej blondynki by ją ucałować, ale ta się odsunęła.
- Dostałeś esemesa - oddała mu telefon.
- O dzięki. - pocałował ją w policzek, tym razem się nie odsunęła. - wszędzie go szukałem.
- Nie przeczytasz? - zapytała, sztucznie się uśmiechając.
- E tam. To nic ważnego. Muszę się Tobą nacieszyć zanim wyjedziesz.- chwycił ją mocno w talii i przyciągnął do siebie.
- Dobra, bez owijania w bawełnę. O jakiej kobiecie mówi Kol?
- Nie rozumiem. - Był zaskoczony. Po chwili do niego dotarło. - Czytasz moje wiadomości?! - zapytał z wyrzutem.
- Nie. To znaczy wyskoczyło mi tylko i.... - nie dokończyła bo jej przerwał
- Myślałem że sobie ufamy i nie musimy się kontrolować... - rzekł rozczarowany.
- Bo tak jest. - odpowiedziała mu. - po prostu powiedz mi kim ona jest, bo nie zasnę dziś, okej? - poprosiła. Ten zamilkł. - Zdradzasz mnie, tak? Jest chociaż ładna? - założyła ręce na piersi.
- Zwariowałaś! - oburzył się. - Nigdy bym cię nie skrzywdził.
- Unikasz odpowiedzi, Klaus! - skarciła go wzrokiem.
- Nie mogę ci powiedzieć, kochanie. Zrozum.
- Nie! To ty zrozum że w naszym związku szczerość to podstawa. Nie chcę żadnych tajemnic. Więc albo powiesz mi teraz o co do cholery chodzi, albo możesz mnie przez kilka następnych dni nie zobaczyć! - Tak. Zaszantażowała go, ale wiedziała co robi. Potrafiła grać na uczuciach, a Klausa znała na tyle dobrze by wiedzieć że w końcu pęknie i powie jej. W końcu dla niej zrobi wszystko. Była strasznie zazdrosna.
Po kilku minutach Klaus przemówił.
- Chodzi o Tatię... moją.... em - nie wiedział jak to ująć.- pierwszą miłość.... pierwszą Petrovę.
Wampirzyca stała i nie wiedziała co powiedzieć. Kipiała z zazdrości.
- I? Może powiesz mi coś więcej na jej temat. Z chęcią posłucham. - powiedziała z sarkazmem
Oczami Klausa:
Spojrzałem Caroline prosto w oczy i widziałem że była bardzo dotknięta tym incydentem. Niestety musiałem jej powiedzieć. Ta tajemnica mogła całkowicie zrujnować mój związek z Forbes, a tego bym nie chciał.
- Tatia.. była piękna. Równie piękna jak ty, skarbie. Miała długie aż do kostek brązowe włosy. Uważam że to atut u kobiety. Pamiętam jak dobrze o nie dbała. Zawsze były starannie uczesane w warkocz który zawsze opadał jej na prawe ramie. Pamiętam jak lśniły w blasku księżycach jej oczy. Za dnia były zielone, pod słońcem bursztynowe a w nocy czekoladowe. To te lubiłem najbardziej. Może dlatego że w większości spotykaliśmy się w nocy, w opuszczonej chatce w lesie. Pamiętam jak bała się kiedy pierwszy raz ją tam zaprowadziłem. W sumie ja sam się bałem. To były piękne czasy. Mimo że ani trochę nie tęsknie za byciem człowiekiem to te wspomnienia jako jedyne zapisane są w mojej pamięci jako uwielbiane. Wszystko było idealne. Pamiętam jak feralnego dnia odziany w najlepsze szaty, poszedłem do sąsiednej wioski w której mieszkała, by oświadczyć się jej. - uśmiechnąłem się sam do siebie, a Caroline tylko patrzała na mnie z ciekawością. - Kupienie pierścionka byłoby dla mnie bardzo kosztowne. Mimo iż nasza rodzina była jedną z najbardziej zamężnych, to i tak nie było mnie na niego stać. Postanowiłem sam go zrobić i udało mi się. Wykułem ze stali jak najlepiej potrafię. Pomógł mi w tym Elijah. Był piękny. Oczywiście umywa się do dzisiejszych pierścionków, ale on był wyjątkowy. Robiłem go z miłości dla niej. Poszedłem do domku w którym mieliśmy się spotkać, ale jej nie było. Czekałem aż do rana. Nie zjawiła się. Byłem bardzo zmęczony, więc wróciłem. Wtedy... w ten dzień matka przemieniła nas w wampiry. Musieliśmy wypić krew Petrovej i zginąć. Nikt tylko nie spodziewał się że będziemy pić krew Tatii. Mój Ojciec zabił ją z zimną krwią, tylko po to by przemienić nas w potwory. - czułem że w moich oczach gromadzą się łzy, ale nie mogłem pokazać mojej ukochanej że jestem słaby.- Koniec historii. - dodałem oschle. - Mam nadzieje że zrozumiesz to co ci powiedziałem.
- Dlaczego robiłeś z tego taką tajemnice, kochanie? - pogłaskała go po policzku.
- Ehh, szykuj się, skarbie. Za półtorej godziny masz odlot.
- Co?! - z zaskoczeniem spojrzała na zegarek. - A ja jeszcze nie uszykowana - zaczęła jak szalona rozbierać się. Pewnie chce jeszcze wziąć prysznic. Z chęcią do niej bym dołączył, ale wtedy to już w ogóle nie zdąży, a tego by mi nie podarowała.
* * *
(Godzinę później)
(Godzinę później)
Dziewczyny właśnie przeszły przez odprawę i cierpliwie czekają aż będą mogły wsiąść do samolotu który zabierze je do Nowego Yorku.
- Nawet nie wiecie jak się ciesze że jestem tutaj z wami - powiedziała Bonnie.
- To będzie cudowna noc! Mówię wam! - Caroline aż pisnęła z podekscytowania.
___________________________________________
Siemka wszystkim!
Troszkę późno z nowym rozdziałem ale jest i mam nadzieje że wam się spodoba ;)
Zmieniłam całkowicie muzykę na blogu. Mam nadzieję że przypadnie wam do gustu i choć trochę pasuje do opowiadania. Jeśli macie swoje propozycje, śmiało piszcie! ;)
Wakacje tak szybko minęły. Cały sierpień całkowicie do d*py jeśli chodzi o pogodę. Dla mnie tak to szybko minęło. Od września idę do 2 klasy liceum a wy? Piszcie! ;)
Pozdrawiam was gorąco!