Rozdział XXV
- co ? zwariowałeś ? - zapytała wściekła Bennett. Miała nadzieje że to co teraz dotarło do jej uszu nie było prawdą. - Nie wskrzeszę jej, Stefan. Nawet nie posiadam takiej mocy - dodała po chwili oburzona mulatka.
- Ale ona jest moją przyjaciółką - powiedział bardzo powoli, ściszonym tonem. - A ty jesteś z rodziny Bennettów. Na pewno ci się uda. - chwycił ją za rękę. - Proszę cię, zależy mi na tym.
Czarownica nie wiedziała co myśleć. Jest gotowa poświęcić się w imię przyjaźni. Ale wiedziała jakie będą konsekwencje. Wskrzeszenie człowieka lub kogokolwiek a zwłaszcza istotę nadnaturalną powodowała brak wsparcia u wiedźm. To one kontrolowały jej magię. Pomagały jej. Nie mogła ich zawieść. Przez dobre kilka minut wpatrywała się w zielone tęczówki przyjaciela.
- Nie wiem, Stefanie. - spojrzał na nią zawiedziony - Muszę się zastanowić. To nie jest łatwa decyzja. - odparła ratując sytuację. Nie chciała by Stefan myślał że nie może na nią liczyć.
- Rozumiem. Musze już lecieć. Daj znać jak się zdecydujesz.
Rano. Około godziny siódmej. Przed wielkim pensjonatem stała kobieta. Miało ciemne włosy do ramion. Pukała w drzwi. Nikt nie odpowiadał więc po prostu do niego weszła.
Po tym jak to uczyniła od razu została przygnieciona do ściany. Pierwotny o nienagannym stylu pchnął wampirzycę tak mocno że drogocenna waza stojąca obok na marmurowym stoliku rozpadła się na kilkanaście kawałków. Po chwili uścisk zrobił się lżejszy a wampir z krzykiem, trzymając się za głowę upadł na ziemię. Z jego nosa krew płynęła bardzo szybko i obficie. Ból głowy był natomiast tak silny, że pierwotny mylił go ze śmiercią.
- Dość!!! - Krzyknął Klaus.
Po tym jak usłyszał krzyki swojego brata postanowił interweniować. - Co ty do cholery wyprawiasz ? - czarownica uwolniła Elijah od cierpienia.
- Żadnych świadków. Taka była umowa Klaus.
- On nic nie wie. Z resztą nie zapraszałem go.
- Tak ? To dlaczego się na mnie rzucił ? Chyba nie zdaje sobie z tego sprawy kim jestem i do czego jestem zdolna Nick.!
Elijah natomiast podniósł się. Nadal miał skrzywioną minę.
- Kim jesteś !? - syknął starszy Mikealson
- Alice - uśmiechnęła się czarownica pokazując śnieżnobiałe kły. Była pewna że nic jej nie grozi kiedy Niklaus jest obok.
- Pytałem o twoją nadnaturalność, Młoda. ! - ten uśmiechnął się jeszcze szerzej. Jest nieśmiertelny. Nic mu się nie stanie.
- Czyżby Katherine cię nie wtajemniczyła ? - zapytała
- O czym ona mówi, bracie ? - skierował się do hybrydy.
- Katherine ma córkę, czarownicę która w dniu dwudziestu lat została przemieniona w wampira a jej moce jej nie opuściły - bardzo niechętnie wytłumaczył wszystko. Ale wiedział że Elijah może im pomóc w odzyskaniu Kateriny. Zawsze szukał w Katherine cech Petrovej którą tak bardzo kochał.
- I ??? Co ona ma z tym wspólnego ? - zapytał. Może i znał odpowiedź ale bał się jej dopuścić do myśli.
- Ty .. - wydusił cicho od niechcenia. - ale jak to możliwe że możesz praktykować ? - Pierwotny był wręcz zafascynowany historią Alice. Nigdy wcześniej nie poznał ani nie usłyszał o czymś takim. To coś nowego w naturze.
- Czarownice. A skoro już wiesz. Musisz nam pomóc albo zamienię cię w popiół i wysypię w Miami Beach - rzekła bardzo stanowczo.
- temperament Petrovych - powiedział dość wesoło. W czasie kiedy to Klaus i Alice mu ich plan, ten zaś porozlewał do trzech kryształowych szklanek Whisky
- Wchodzę w to - powiedział - Ale jedna rzecz. Katherine nie może wiedzieć że maczałem w tym palce.
- Zgoda - wznieśli toast za nowe życie.
Nagle do hybrydy zadzwonił telefon. Wyciągnął z jeansowych spodni białego Iphona i spojrzał na wyświetlacz.
- Przepraszam na chwilkę - rzucił i szybkim krokiem znalazł się przed domem po czym odebrał telefon od złotowłosej Caroline.
- Alice, mam pytanie ? - zaczął dość poważnie.
- Tak. - odpowiedziała krótko.
- Czy to twoja prawdziwa twarz ? - zapytał niepewnie.
- nie rozumiem. - Zdziwiła się bardzo jego pytaniem
- Z tego co słyszałem ostatnio byłaś dziesięcioletnią dziewczynką - zaśmiał się nadal zostając elegancki.
- Tak, Elijah to jestem ja. Coś jeszcze panie wścibski ?
- Twoje dziecko... - nie wiedział jak zacząć - Ile miałaś lat ?- ton zrobił się spokojniejszy, łagodniejszy a zarazem współczujący.
- Piętnaście... - ona również zmieniła ton na bardziej spokojniejszy. W oczach było widać smutek - Zostałam zgwałcona..
- A co z Ojcem ?
- nie wart złamanego grosza. Zabiłam go - Powiedziała dumna z siebie. Mimo to było jej bardzo przykro. Nie mogła pokazywać słabości .- Muszę wracać. Będziemy w kontakcie - wydukała i zniknęła za potężnymi drzwiami rezydencji Mikealsonów.
Pensylvania. Piękny słoneczny dzień. Tego poranka Elena obudziła się przy swoim ukochanym. Nadzy, zakochani a przede wszystkim szczęśliwi. Dziewczyna wtulona w pierś partnera bawiła się jego włosami na torsie co spowodowało że niebieskooki uchylił powieki.
- hej - pocałowała go. Taki buziak ma dzień dobry który potrafił osłodzić im całe życie.
- Witam Pani Salvatore - ta tylko się zaśmiała
- Nigdy nie mówiłeś że chcesz założyć rodzinę - wtuliła się mocniej.
- Kochanie, nie rozmawiajmy teraz o tym - spojrzał na nią flirtującym wzrokiem. Położył się na niej.
- Sex nie ucieknie - odsunęła się
- rozmowa też .... kochanie dopiero cię odzyskałem
- Chcesz się pobrać ? czy tylko sprawdzałeś moje uczucia do ciebie - zapytała. Usiadła po turecku oczekując odpowiedzi.
- Nasze wesele będzie najpiękniejsze... ten dzień będzie wyjątkowy. Zrozum że cię kocham.
- Ja ciebie też ale nie odpowiedziałeś na pytanie. - powiedziała z lekka złą. Ten zauważywszy to zaczął działać.
- Tak. Chcę się z tobą ożenić. Chcę abyś była moją żoną. I pragnę abyśmy na zawsze byli razem - Spojrzał jej głęboko w brązowe tęczówki po czym zrobił tą jego sztuczkę.
Damon potrafił tak ją oczarować. Miała słabość do jego spojrzenia, seksownego uśmiechu i pięknych dołeczków. Przy nim nogi robiły się jak z waty. Tak właśnie działał na nią Damon.
No to po 9 dniach mamy nowy rozdział :) Mam nadzieję że się spodoba :) Dziękuje że jest nas już 6 tyś wow :) Miłego czytania :) Licze na komenty :) Pozdrawiam
Oooo tak słodko ta końcówka najlepsza. Masz bardzo fajny styl pisania <333 Podoba mi się i czekam na next ! <33 :*
OdpowiedzUsuńDziękuje za powiadomienie. Rozdział strasznie mi się spodobał. Szczególnie historia, Alice. Jestem jej fanką. <3 Och, Elijah i Klausik. ;** A scena Deleny po prostu boska. Czekam na więcej! Powiadom mnie, o następnym rozdziale!
OdpowiedzUsuńwww.forget-forever-the-destiny.blogspot.com
Nowy rozdział <3 Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile radości mi sprawiłaś ;p A wracając do notki CUDO! Bardzo ciekawa jestem Alice... Niby jest twarda, ale... nie wiem jak to ująć. Chce (według niej) najlepiej dla matki. Można powiedzieć, że w pewnym sensie jest dobra, zależy jej na rodzinie. No nie licząc tego iż chce skrzywdzić Elenę i spoufala się z pierwotnymi. :p
OdpowiedzUsuńI jeszcze Delena. Cud, miód i orzeszki ;)
No nic pozostaje mi czekać na następny rozdział.
Pozdrawiam oraz życzę duużooo weny :*
U mnie drugi rozdział!
OdpowiedzUsuńwww.forget-forever-the-destiny.blogspot.com
Niby wiem, że to o delenie, ale już jest za słodko, nawet trochę mdło, jak dla mnie. Mogłabyś trochę namieszać, zrzucić Elkę z klifu, albo żeby wpadła pod pociąg, albo coś równie bolesnego xD
OdpowiedzUsuńW jednym momencie zgubiłam się czytając jakiś dialog, poza tym wszytko jest ok.
Albo niech Alice zamiesza się trochę nie tylko w życie Kath ale też deleny, byłoby ciekawie.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :
http://historiadamaris152.blogspot.com/
Świetny rozdział:) Bardzo polubiłam Alice,liczę że jej postać zagości na dłużej w tym opowiadaniu;)A końcowa scena po prostu miodzio:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;D
Nominowałam twojego bloga do Liebster Award za dobrze wykonaną robotę. Więcej informacji tutaj: www.forget-forever-the-destiny.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZ tej strony Karcia L, zmieniłam nazwę i dodałam obrazeczek ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nn
http://delena-inna-historia.blogspot.com/
Pozdrawiam.
Świetny rozdział.Zapraszam do mnie na nn. http://po-prostu-tylko-ja.blogspot.com Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej. :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny.
Końcówka najlepsza bez dwóch zdań.
Lubię Twoje posty bo czyta się je lekko. :D
Czekam na nn i życzę Ci weny.
Ps. Delena słodziutka. :D
Jak zwykle rozdział świetny *.*
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie postać Alice, mam nadzieję że jeszcze się pojawi :D
Pozdrawiam i życzę weny ;)
Zapraszam do mnie na nn :)
http://my-invented-history.blogspot.com/
Świetny rozdział. Lubię Alice. Sama nie wiem czemu, ale jakos jej postać spodobała mi się. :) Że też Elijah od razu wszedł w spółkę z Alice i Klausem. Ale pewnie ma w tym jakiś ukryty cel.
OdpowiedzUsuńU Deleny wszystko jest zbyt idealnie. Ok, pogodzili sie, wszystko ładnie, fajnie, ale jeszcze lepiej byłoby gdyby coś się wydarzyło. Np ktoś porwał Elke, czy coś. :D
Pozdrawiam i życzę weny. :)